Restauracje, Wilanów, Włoska
komentarze 2

Restauracja Vilano

Zanim zacznę, pochwalę się jedną okrągłą liczbą. Dzisiejszy opis będzie miał okrągły numer 400. Tak, napisałam na tym blogu już 400 tekstów. Pewnie połowę o restauracjach, około 100 o filmach i resztę w pozostałych tematach. Jest mi ogromnie miło, że mogę się z Wami dzielić moimi wrażeniami. Froblog jest jednym z najdłużej funkcjonujących w sieci blogiem, przekazującym niezależną opinię o warszawskich restauracjach. Ostatnio zintensyfikowałam wysiłki, trzymajcie więc kciuki za kolejne 400!

By uczcić dzisiejszy dzień, wybrałam się na lunch do Vilano, restauracji na warszawskim Wilanowie. To spore miejsce jak na warunki Miasteczka Wilanów. Przestronne, jasne, z dość interesującym wnętrzem. Można dyskutować, czy to się komuś podoba, czy nie, ale z pewnością całość jest utrzymana w konsekwentnym stylu. Na ścianach i półkach jelenie, na stolikach srebrne świeczniki, żyrandole jakby misternie wycięte z papieru. Chłodne barwy, dość elegancko.

Restauracja zachęca lunchami i świeżymi owocami morza, serwowanymi od środy. Menu lunchowe mnie nie przekonało, na starter wybrałam więc Delikatne pate z drobiowych wątróbek z karmelizowaną gruszką flambirowaną brandy. To dość wyszukane danie jak na knajpkę wilanowską. Dlatego już na wejściu orientuję się, że Vilano mierzy wyżej. Pate bardzo dobre, świetnie skomponowane z gruszką. Całość jest dla mnie ciut zbyt słodka, ale to indywidualna kwestia odbierania słodyczy. Ogólnie to bardzo udane danie.

 

Mimochodem przysłuchuję się dyskusji gości przy stoliku obok. Są lekko zagubieni w menu, być może spodziewali się czegoś prostszego. Zadają między sobą pytanie „Co to jest Ragù?” Po chwili odpowiadają „Być może to brat Garou”. Po krótkim zastanowieniu stwierdzam, że to nie ma żadnego sensu, ale nieźle to brzmi. 🙂

 

Przechodzę do dania głównego. Skoro od dziś (środa) w karcie świeże owoce morza, wybieram Małże Św. Jakuba flambirowane brandy podane z sosem z orzechów włoskich. Przy mojej pasji do przegrzebków, nie mogę sobie odmówić. Wiem, wiem, wybrałam wszystko, co flambirowane brandy. No tak po prostu wyszło. Małże Św. Jakuba pyszne. Znakomita konsystencja, świetnie uchwycony poziom ścięcia mięsa, super. Bardzo dobry, dość ciężki sos oparty na orzechach włoskich i niebieskim serze. Dobrze razem współgra, jednak ja po tym dość obfitym starterze, czuję, że bardzo się najadłam.

 

Vilano zapowiada na swojej stronie „nietuzinkowe kompozycje” i zapewne nie ma nic wspólnego z przeciętnością. Całość jest spójna pod kątem wyszukania, ceny również nie należą do niskich. Vilano oferuje natomiast atrakcyjne cenowo lunche i śniadania. Zamierzam się im nieco bliżej przyjrzeć, sprawdzić i tę ofertę. Na dzisiaj jestem na TAK.

Restauracja Vilano, ul. Kazachska 1, Warszawa

Po więcej zdjęć Vilano zapraszam na Fanpage Frobloga na Facebooku.