Międzynarodowa, Restauracje, Śródmieście, Wine bar
Skomentuj

Restauracja Vinarius

Vinarius to nowe miejsce w Warszawie. Przyznaję, że ściągnęła mnie tutaj raczej chęć sprawdzenia jak osoba spoza branży gastronomicznej poradzi sobie z otwarciem swojej restauracji. Wiem, że jej nie prowadzi, a jedynie jest właścicielem, ale i tak mogła to być totalna klęska. A nie jest.

Vinarius jest restauracją połączoną ze piwniczką-sklepem winnym zresztą zgodnie z nazwą wino faktycznie występuje w tym miejscu w roli głównej. To miejsce ma nie tylko somelierów ale i ich szefa – Sławomira Chrzczonowicza, znawcy tematu. Poza tym jest kilka fajnych pomysłów, które powodują, że nie ma w tym miejscu przesadnego zadzierania nosa, a jest dobre wino, dobre jedzenie, przyjazne wnętrze i niezwykle kompetentna obsługa.

Wchodzi się przez sklep. Na dzień dobry więc gości witają butelki wina. Pomieszczenia co jest zupełnie zaskakujące, nie są urządzone w ciemnych, ciężkich, eleganckich, ale przygnębiających meblach, wręcz przeciwnie. Całość utrzymana jest w jasnej tonacji. Meblem są minimalistyczne, z jasnego drewna, a na ścianach malunki zwierzątek (przepraszam, to może być dzieło sztuki, ale ja nie mam rozpoznania dla takowych).

Zaczęliśmy od Talerza włoskiego – czyli grillowanych warzyw, kulek mozarelli i świeżego pesto. I pesto naprawdę było świeże. Całe danie w swojej prostocie jest powalające, ale pachnące pesto, nie ze słoika, tylko takie naprawdę sumiennie wykonane w kuchni, powoduje, że ma się ochotę jeść i jeść. Karta zawiera wyłącznie przystawki. Dania główne rozpisane są na tablicy kredą. Z tą tablicą podchodzą do gości kelnerzy. Bardzo fajny pomysł. Trochę przypomina szkołę, podobnie jak malunki na ścianach (które mogą być oczywiście dziełem sztuki, za nierozpoznanie jeszcze raz przepraszam).

Na drugie danie wybrałam łososia z salsą grejpfrutową i był pyszny. Jednak zanim do jedzenia w ogóle doszło, zostaliśmy zaproszeni do piwniczki – sklepu, gdzie z kompetentnym doradcą wybraliśmy odpowiednie wino. Pytał o gusta. Sugerowaliśmy Nowy Świat, postanowił nas przekonać do Francji, ale zaproponował wino z charakterem. Tylko takie lubimy. Pierwszy Grenache (a właściwie grenache noir) w moim życiu. Przepyszny, pieprzowy i naprawdę wykazujący charakter. To może być jedno z pierwszych francuskich win, które w ogóle zrobiło na mnie wrażenie.

Potem był jeszcze deser – szarlotka na ciepło z lodami, a deserowi towarzyszyło wino do deserów. Biały, słodki Gewurztraminer. Bardzo lubię posmak tego szczepu, zadziwiające jak podobny jest jego odcień smakowy niezależnie od tego, czy jest słodki czy nie.

Bardzo mi klimat tego miejsca odpowiada. Sądzę, że stworzenie go i wymyślenie wymagało nieco pracy umysłowej. Tym bardziej to doceniam. Doceniam też fakt, że nie powstało w Stolicy kolejne nadęte miejsce, na które stać tylko najbogatszych. No i przede wszystkim doceniam kompetencje winne. Zdecydowanie polecam Wam odwiedzić Vinariusa i podyskutować o winie lub choćby dać sobie co nieco udowodnić.

Vinarius, ul. Bednarska 28/30, Warszawa