Różana to takie miejsce, które polecam obcokrajowcom, jeśli pytają mnie o dobrą polską kuchnię. Szczerze mówiąc, moim zdaniem to jedno z niewielu miejsc, które może się taką etykietą pochwalić. Dodatkowo latem, poza eleganckim wnętrzem kamienicy przy Chocimskiej, można się w Różanej cieszyć także pięknym ogrodem. Tego ostatniego nie było mi dane doświadczyć do niedawna. Ostatnio wybrałam się do Różanej, by sprawdzić, czy kuchnia tu w dalszym ciągu zasługuje na polecenie.
Ogród jest tu naprawdę imponujący. Może nie aż tak przestronny jak w Dawnych Smakach, które na tyłach Nowego Światu zaanektowały prawie park na restauracyjny ogród. Ogród Różanej jest bardziej typowym ogródkiem kamienicy, niemniej jednak jest pięknie zagospodarowany, z alejkami, drzewami, krzewami i przyjemnymi kameralnymi stolikami.
Przeglądam tutejsze menu i już wiem, że prawie się nie zmienia od lat. Niektóre pozycje jadłam tu dwa-trzy lata temu. W takim miejscu, ewidentnie nastawionym na kuchnię polską i turystów, ma to nawet pewien sens. Na starter wybieram kontrowersyjny móżdżek. Grzanka z móżdżkiem cielęcym (29zł). Próbuję sięgnąć pamięcią, wydaje mi się, że nie jadłam jeszcze móżdżku, tym bardziej mam ochotę go skosztować. Podany jest z jajkiem na grzance, na talerzu udekorowanym szczypiorkiem, kwiatkiem i pomidorkami koktajlowymi. Wygląda to bardzo atrakcyjnie. Smakuje przyjemnie, ale nie jest to jakiś niesamowity hit. Może zresztą oczekiwałam zbyt wiele.
Na danie główne wybieram jeden z mocniejszych akcentów tutejszej karty – przynajmniej można tak wnioskować po cenie. Comber z jelenia ze złocistymi kopytkami i domowymi marynatami (79zł). Do tego jelenia podchodzę z namaszczeniem. Kroję go ostrożnie i czekam na zachwyt zapachem, konsystencją i kolorem mięsa. Niestety nic takiego nie następuje. Ten jeleń jest trupem. Dopieczony do nieżywego, nie ma w nim cienia różowości tak charakterystycznej dla tej dziczyzny. Tak się tego mięsa nie podaje na pewno. Cała istota combra z jelenia polega na jego lekkiej różowości, krwistości, dosmażenie go do opalonego brązu jest przestępstwem. Wyjaśniam obsłudze problem i mój talerz wraca do kuchni. Bez najmniejszego zresztą protestu ze strony restauracji. Wkrótce nadchodzi drugi. Niestety równie nieżywy. Zaraz po nim trzy osoby, które pytają, czy wszystko jest ok. Otóż nie jest ok. Ale wymiana i tego jelenia straciła sens. Zrozumiałam, że opcje są dwie – albo kucharz po prostu nie wie, o czym mówię, albo obsługa nie przekazała mu na czym problem polegał. W każdym z przypadków dalsze dyskusje nie miały sensu. To danie miało być moją kulminacją wieczoru, a stało się jego największym rozczarowaniem.
Na deser po zmroku wybieram Malinową bezę (23zł). Czekoladowa beza z bitą śmietaną i świeżymi malinami. Bezy w Różanej, Domu Polskim i niegdysiejszej Tradycji, to czołowe reprezentantki tego gatunku w Warszawie. Tu pomyłki być więc nie może. Beza jest idealnie pyszna.
To nie była moja najbardziej udana wizyta w Różanej. Bardzo mi z tego powodu zresztą przykro. Bywałam tu wielokrotnie i nigdy nie było żadnej wpadki. Jeleń mnie zasmucił i zastanowił. Będę musiała tam wrócić i poddać to miejsce kolejnej analizie. Może Różana już przebrzmiała? Może nastawiona na turystów, przestała obsesyjnie dbać o jakość, tak, jak to kiedyś miało miejsce? Trochę za wcześnie, by wyciągać takie wnioski. Ale przy tym adresie stawiam od dziś zdecydowanie duży znak zapytania. A jakie są Wasze doświadczenia z Różaną? Lubicie tam jadać?
Różana, ul. Chocimska 7, Warszawa, tel. 22 848 12 25
Po więcej zdjęć Różanej zapraszam na fanpage Frobloga na Facebooku.