SAM Kameralny Kompleks Gastronomiczny otworzył się bardzo niedawno, ale już dopracował solidnej grupy fanów również wśród blogerów kulinarnych. Pierwsze podejście próbowałam zrobić w weekend, ale tłum stanął mi na drodze, wykorzystałam więc pierwszą okazję w tygodniu, żeby wrócić i zaspokoić swoją ciekawość.
SAM to jedno z tych miejsc, które zachwycają minimalistycznym wystrojem i stylem. Takie „prawie nic”, a jednak wszystko dopracowane w licznych szczegółach. Prosty duży stół na środku i kilka małych pobocznych. Schodami w dół schodzi się do bardziej tajemniczych wnętrz i piekarni. Dziś nie było mi dane, ale jeszcze kiedyś się wybiorę.
Ponieważ SAM reklamuje dziś na Facebooku Halloumi z sałatką z cukinii i szpinaku, która nie może wyjść mi z głowy przez dłuższą chwilę, decyduję się właśnie na nią. Zamawiam też Podwójne espresso i mleko. Zamówienia składa się przy sporych rozmiarów ladzie, gdzie wystawione są przeróżne wypieki domowej produkcji. Gotowe dania kelnerki przynoszą do stolików.
Najpierw przychodzi moja kawa. Zadziwiająco bardziej wygląda jak latte, niż podwójne espresso. Ponieważ miała to być pierwsza kawa tego dnia, przez chwilę zastanawiam się, co właściwie zamówiłam. Ostatecznie dochodzimy razem z kelnerką do wniosku, że zaszła jednak pomyłka. Po chwili dostaję swoje espresso. Nie wygląda już tak imponująco, ale jest mocne i dobrze zaparzone, budzi mnie natychmiastowo.
Po chwili dociera moje Halloumi z sałatką z cukinii i szpinaku. Jadłam ten ser po raz pierwszy dawno temu w towarzystwie bardzo bliskiej mi osoby, od tego momentu zawsze wprawia mnie w lekką euforię. Przyznaję, że smak tej sałatki jest mocno szokujący. Całość jest kwaskowata i solidnie pikantna. To pewnie za sprawą pieprzu i drobnych kawałeczków chilli. Wolałabym wprawdzie, żeby mnie uprzedzono, że danie jest ostre, ale na szczęście nie mam problemów z poziomem ostrości. Bardzo ciekawe danie o zupełnie nieprzewidywalnych efektach smakowych.
SAM na swoim profilu Facebookowych informuje „niezmiennie do każdej sałaty mix wypiekanego u nas chleba i bułeczek”. Hm … z miksem to raczej niewiele ma wspólnego. W małym koszyczku owszem świeże i dobre, jednak tylko dwa kawałki takiego samego pieczywa.
SAM to bardzo ciekawe nowe miejsce. Robi jeszcze sporo błędów i lekko się gubi, klimat jest jednak niesamowity. Siedzę sobie z gazetą przez dłuższą chwilę i próbuję wczuć się bardziej. SAM ma jeszcze sporo do dopracowania, w wielu obszarach panuje lekki chaos nowego miejsca. Ma jednak uzależniającą atmosferę i sporą dawkę luzu, którego wszyscy potrzebujemy. Mam ochotę wracać i sprawdzać jak będzie się rozwijać. Wracać wielokrotnie.
SAM Kameralny Kompleks Gastronomiczny, ul. Lipowa 7, Warszawa
Inne relacje z wizyt w SAM znajdziecie też na blogach Minta Eats i Nakarmiona Starecka.
Po więcej moich zdjęć SAM zapraszam na fanpage Frobloga na Facebooku.