Międzynarodowa, Mokotów, Restauracje
komentarzy 6

Sinnet

Sinnet Klub

Jakkolwiek chciałabym się skupić na restauracji Sinnet, pewnie bardziej będzie to wpis o wspólnym recenzowaniu restauracji. Nie czuję się jednak winna z tego powodu, restauracja miała wszelkie szanse, by przykuć moją – i nie tylko moją – uwagę. To się nie udało. Urządziliśmy w Sinnet ‘zjazd rondlarski’, swoje recenzje tego miejsca równolegle publikują Maciej Nowak w Co Jest Grane i Restaurantica.pl.

Spotkaliśmy się na Food Bloggeer Fest w Agorze, gdzie Maciej opowiadał o zawodzie krytyka kulinarnego. Podczas krótkiej rozmowy po prezentacji uzgodniliśmy, że fajnie byłoby coś razem zjeść. Wymieniliśmy się numerami telefonów i zaczął się proces umawiania. Celem było znalezienie miejsca nieznanego nikomu w naszym gronie. Wiecie pewnie jakie to trudne. Znaleźć restaurację, w której nie była jeszcze ani Restaurantica ani ja, już jest skomplikowane, a jeśli do tego nałożymy jeszcze wszystkie miejsca, o których pisał Maciej Nowak, wybór restauracji okazuje się mission almost impossible. W każdym razie w końcu padło na Sinnet. Jestem odpowiedzialna za tę propozycję. Biorę to na swoje barki, naprawdę sądziłam, że zabieram to wymagające towarzystwo w miejsce, gdzie kuchnia sobie poradzi.

Sinnet Sala

Restauracja Sinnet

Sinnet to klub fitness i spora restauracja przy nim. Klub jest dość elitarny, szefem kuchni jest Paweł Kibart, o jego kuchni niektórzy blogerzy wyrazili już swoją pozytywną opinię. Nadzieja więc była. Pierwsze wrażenie nie najlepsze, sala była zupełnie pusta. Wyjaśniliśmy to sobie jednak niedzielnym wieczorem i przystąpiliśmy do studiowania menu.

Sinnet Krem z dyni

Sinnet Krem z dyni

‘Zamawiamy wszystko, co nam się podoba’ – mówi Maciej. Kiedy przychodzi kelner okazuje się jednak, że większości dań, które nam się podobały, zamówić nie sposób. Brakuje ciekawych pozycji menu – nie ma matiasa w oleju rydzowym, sałatki z kaczym udkiem confit, żurku na gęsinie i filetu z rai, choć ten ostatni tak ładnie wpisałby nam się w kontekst TopChefa, gdzie uczestnicy niedawno zmagali się z tą rybą. Niestety w kuchni nie ma również szefa kuchni. Panu obsługującemu myli się kaczka z gęsią i trzęsą się ręce. Strasznie mi go żal. Chyba wtedy właśnie orientuję się, że wybór miejsca był kompletną porażką. Too late.

Sinnet Harrira

Sinnet Harira

Skosztowaliśmy w sumie kilkunastu dań. Zaczęliśmy od Kremu z dyni z kruszonymi ciasteczkami amaretto (18zł). Krem z dyni dość tradycyjny, bardzo ciekawe towarzystwo ciasteczek daje mu słodkawy i lekko migdałowy posmak. Potem Harira (16zł), przyjemna, ale zdecydowanie brakuje jej charakteru. Na Carpaccio z wołowiny z oliwą truflową (32zł) namawia nas kelner, choć protestujemy, że to standard nad standardy. Niestety po skosztowaniu podtrzymujemy opinię – standard nad standardy, nic nie wyróżnia tego carpaccio.

Sinnet Risotto z pęczaku z piersią kurczaka i warzywami

Sinnet Risotto z pęczaku z piersią kurczaka i warzywami

Nudą okazują się także makarony i risotta. Risotto z kaszy jaglanej z indykiem i warzywami (30zł) i Risotto z pęczaku z piersią kurczaka i warzywami (30zł) są do siebie niesamowicie podobne, oparte na zielonych warzywach, nawet sposób prezentacji mają analogiczny. Kiedy próbuje się kilkunastu dań, nuda w ich wyglądzie robi się naprawdę uciążliwa. Prezentacje kilku zup i dań korzystały z podobnego garnish i niestety świadczyły o poważnym problemie z jakąkolwiek kreatywnością.

Sinnet Sałatka z tuńczykiem marynowanym w sosie sojowym i imbirze

Sinnet Sałatka z tuńczykiem marynowanym w sosie sojowym i imbirze

Największą porażką w moim odczuciu była Sałatka z tuńczykiem marynowanym w sosie sojowym i imbirze (38zł). Ten tuńczyk był naprawdę dobry, ale… podano go na talerzu udekorowanym pestkami dyni i olejem z pestek dyni, to trzecia identyczna dekoracja tego wieczoru. Tuńczyk leżał na mieszance sałat i poza nimi niczego w tej sałacie nie było. Na rybie umiejscowiły się zadowolone … kiełki lucerny. W tym miejscu pozdrawiam koleżankę Nakarmioną Starecką, która ostatnio w jednej z audycji radiowych na temat warszawskich trendów kulinarnych wygłosiła frazę godną Pulitzera „poświęćmy kilka minut kiełkom lucerny”. O kiełkach lucerny będących nieudanym erzacem kreatywnych dekoracji, nawet nie chce mi się pisać.

Sinnet Tortilla z humusem na plackach cukinii

Sinnet Tortilla z humusem na plackach cukinii

Dwa kulinarne światełka zaświeciły się w trakcie tego wieczoru. Tortilla z humusem na plackach cukinii (25zł) była daniem delikatnym w smaku, również – jak zauważył Maciej – brakowało jej wyrazistego kontrapunktu, ale była czymś, czego nie zjemy w stu innych miejscach w Warszawie. Niestety kiełki lucerny w dekoracji nie odpuściły i tym razem. Stek z polskiej polędwicy z sosem z zielonego pieprzu (68zł) był stekiem znakomitym. Krwisty, tak jak sobie tego życzyliśmy, mięciutki, soczysty, z dobrej jakości wołowiny, był prosty i pyszny. Nie towarzyszyły mu ani kiełki ani pestki dyni, uff.

Sinnet Stek z polędwicy z sosem z zielonego pieprzu

Sinnet Stek z polędwicy z sosem z zielonego pieprzu

Kuchnia Sinnet zaprezentowała się jako kuchnia średniej jakości. Większość dań potrzebuje tu dosmaczenia, zresztą, czego ja wymagam, potrzebuje choćby przyprawienia. Pozbawione charakteru potrawy próbują nadrobić smutnymi dekoracjami. O deserach nawet nie rozmawialiśmy. Zajęliśmy się rozmową na temat kucharzy, u których warto zjeść, wymieniliśmy opinie o ulubionych knajpkach, dyskutowaliśmy o TopChefie i kto dostanie gwiazdkę Michelin w kolejnym rozdaniu. Wieczór był bardzo miły i na szczęście samo jedzenie nie wpłynęło na nasz humor. A może to tylko ja tak negatywnie oceniam Sinnet? Może moi współbiesiadnicy mieli zupełnie inne wrażenia? Przeczytajcie koniecznie, w końcu często różnimy się opiniami.

Równoległe opinie na temat restauracji Sinnet przeczytacie na Restaurantica.pl i Gazecie.pl.

Sinnet, ul. Gołkowska 2, Warszawa, tel. 22 550 34 00

Po więcej zdjęć z Sinnet zapraszam na fanpage Frobloga na Facebooku.