Tajska restauracja, na którą czekaliśmy miesiącami. Nieszczęsne La Boheme, które miało swoją siedzibę w tym miejscu, po odejściu Michela Morana kilka lat temu, nigdy już nie wróciło do swojej formy. Równia pochyła miała być może mały kąt nachylenia, ale trend spadkowy był nieodwracalny. Restauracja w końcu się zamknęła, a zaraz potem pojawiła się informacja, że ekskluzywną lokalizację w budynku Teatru Wielkiego zajmie Thai Thai. Ci, którzy mieli szczęście jeść w sopockiej Thai Thai napędzali atmosferę. Niecierpliwie czekaliśmy miesiącami… no w każdym razie tych miesięcy było przynajmniej ze dwa.
Thai Thai otworzyło się ostatecznie mniej więcej w połowie maja. Sprowadziło szefa kuchni z Sopotu i zaprezentowało bardzo podobne do sopockiego menu. Wystrój jest tu bardzo elegancki, restauracja zresztą konsekwentnie trzyma się wizji raczej ekskluzywnych lokalizacji, w Sopocie ma swoją siedzibę w hotelu Bayjonn. Lokal warszawski urządzony jest w barwach złota, czerni i eleganckich ciemnych szarości. Znane z La Boheme sklepienia i łuki pozostały, dodając miejscu podniosłości, na dodatek pokryto je złotym kolorem. Krzesła zmieniono na ciemny popiel, a stoły na jasne drewno. Ściany rozjaśniono płaskorzeźbami tajskiego Buddy i lustrami powiększającymi optycznie powierzchnię. Wystrój jest bardzo gustowny.
W menu Thai Thai znajdziemy – rzecz jasna – potrawy o różnych stopniach ostrości. Najostrzejsze potrawy oznaczone są dwiema gwiazdkami. Restauracja jest elastyczna, jeśli chodzi o warianty ostrości dań. Czy opłaca się zmiana poziomu pikanterii, odpowiem za chwilę. Menu otwierają sałaty, potem zupy, dania główne, dania z woka, ryże i makarony, ryby i w końcu desery.
Mam nastrój na owoce morza, zaczynam więc od Chrupiących kalmarów w soli i kruszonym pieprzu z aromatem czosnku (25zł). Kalmary spełniają swoją obietnicę. Są przyjemnie chrupkie z zewnątrz i miękkie w środku, na szczęście nie mają żadnych objawów gumowatości, których bardzo nie lubię, a którymi często dania z kalmarów grzeszą. Towarzyszą im równie chrupkie marynowane warzywa i sos chilli. Bardzo sympatyczny start.
Przy daniu głównym, mam nie lada problem z wyborem. Wszystko, co odpowiada mi smakowo, grozi ostrością. Ponieważ różnie na nią reaguję, proszę o łagodniejszą wersję, redukcję ostrości z poziomu dwóch na jedną gwiazdkę i wybieram Kalmary i krewetki przygotowane na woku na ostro, ze świeżą bazylią (55zł). No i niestety mój strach nie był tutaj dobrym przewodnikiem, jak pewnie w większości przypadków. Danie, z mojej własnej winy, straciło swój mocny charakter. Owszem, sos był niezwykle esencjonalny, a kalmary i krewetki miały znakomitą konsystencję, były elastyczne i bardzo dobre, ale byłam o krok od dania z mocnym charakterem. Mały krok, który wykonałam osobiście. Zapiszę to sobie ku pamięci – przyjmujmy to, co jest w menu, ufajmy kucharzowi, nie wprowadzajmy modyfikacji na własną rękę. Szefowie kuchni w większości przypadków znacznie lepiej wiedzą, jaki poziom ostrości dobrać do danego dania.
No i deser na osłodę. Sorbet cytrynowy w otoczeniu pereł tapioca i owoców tropikalnych (20zł). Przyjemny, orzeźwiający, choć oczywiście desery nie są głównym powodem, dla którego odwiedza się tajskie restauracje.
Uwagi mam dwie. Po pierwsze – kwiaty. Na stołach znajdziemy świeże lilie. Są piękne, zdobią lokal, ale wydzielają tak intensywny pudrowy zapach, że trudno przy nim docenić zapachy, które w restauracji powinny grać rolę pierwszoplanową. Po drugie – ceny win. Praktycznie trudno znaleźć butelkę w cenie niższej niż 100zł, to dużo. Za nasze Albarino zapłaciliśmy 140zł, a było to jedno z tańszych win. Wiem, że lokalizacja zobowiązuje, ale rozsądek przemawiałby jednak za wprowadzeniem win również w niższym przedziale cenowym.
Nie wiem jeszcze, czy Thai Thai spełniło moje bardzo zawyżone oczekiwania. Trudno mi odpowiedzieć po pierwszej wizycie. Czekałam na to miejsce dość długo i być może niepotrzebnie zbudowałam sama w sobie napięcie. Nie padłam na kolana, to na pewno. Nie wzruszyłam się mocno. Ale mam ochotę wrócić, a to jest dobry znak. Jeśli jesteście fanami kuchni tajskiej, i Wy powinniście to miejsce odwiedzić.
Thai Thai, Plac Teatralny 3, Warszawa, tel. +48 601 818 283
Po więcej zdjęć Thai Thai zapraszam na fanpage Frobloga.