Kultura
Skomentuj

Uprowadzona (Taken)

Sezon ogórkowy – jak wiadomo – nie sprzyja wielkiemu kinu. Są wakacje i w końcu trudno się dziwić, że ludzie raczej wolą roztrząsać kolejne kierunki wojaży niż kolejne problemy moralne. Na tym tle jednak pojawiają się zarówno tak mierne wydarzenia jak słynny hit wakacyjny „Sex w wielkim mieście” jak i znacznie lepsze, wprawdzie rozrywkowe, jednak ciekawsze kino jak „Uprowadzona” właśnie.

Fabuła jest miła, prosta i prawdziwie kryminalna. Rozwiedzeni rodzice, nastoletnia córka, bogaty ojczym, ojciec z poczuciem winy wynikającym z wieloletnich zaniedbań w kontaktach z córką. Córka postanawia wyruszyć na wakacje do Paryża. Ojciec ma spiskową teorię dziejów i wszędzie widzi czyhające niebezpieczeństwo. Początkowo się nie zgadza, potem ulega. Dziewczyna wyjeżdża i zostaje uprowadzona. Ojciec okazuje się być byłym agentem służb specjalnych. Proste? Proste, ale momentami bardzo zaskakujące.

Pierwszy plus za zaangażowanie do roli ojca Liam Neesona. To przecież nie jest typowy aktor, który przychodzi nam do głowy w pierwszym skojarzeniu z agentem służb. Powiedziałabym, że w drugim i trzecim też nie. I może dlatego to taka ciekawa postać. Liam Neeson zazwyczaj grywał ciepłe role – mężów, tatusiów, ale nie tatusiów – agentów. tego jeszcze nie było. Pewnie bawiłyby mnie sceny kaskaderskie filmu autorów transportera, gdyby zaangażowali do tej roli jakiegoś mięśniaka. Neesona jednak oglądało się w tych popisach z dużym zainteresowaniem. Jakby przekornym takim myśleniem, że może jednak sobie nie poradzi … (wiem, że to byli kaskaderzy, ale w kinie staram się o tym nie myśleć).

Oczywiście drugi plus za fabułę. To w końcu nie takie banalne pokazać jak się dochodzi do informacji kto kogo porwał i co z nim zrobił. Ciekawe, logiczne, bez słabych stron. No, może ze dwie naciągane akcje, daruję im.

I plus trzeci – w sezonie wakacyjnym, warto sobie uświadomić, jakie zagrożenia na nas czekają. Zwłaszcza kiedy się planuje samotne podróże do Andaluzji. Niby nic i wszystko bezpieczne, ale nigdy nie wiadomo, komu i gdzie może coś strzelić do głowy. Moja przyjaciółka twierdzi wprawdzie, że jesteśmy już za stare na to, by nas porywali … a ja i tak będę po tym filmie ostrożniejsza, w końcu mój ojciec na pewno nie dałby sobie rady 😉 Film polecam, jeśli nie macie co z sobą zrobić, można też spokojnie poczekać na DVD.

W skali od 1 do 10 daję 5.