Kultura
Skomentuj

Wojciech Kuczok „Senność”

Mam do Kuczoka stosunek mocno sentymentalny. Nie tylko dlatego, że jest ze Śląska. Również dlatego, że dane mi było przez rok chodzić z nim do klasy. Pamiętam, jakie miał problemy z nauczycielami i z przystosowaniem. Pamiętam, jak bardzo odstawał od reszty. Pamiętam, jakie genialne wiersze pisał i jak bardzo był niezrozumiany przez choćby polonistkę.

Kiedy czytam dzisiaj jego powieści, nie mogę się uwolnić od tamtych wspomnień. Zawsze gdzieś znajdę tego zagubionego chłopca, który szuka swojej drogi. Podobnie jest w „Senności”, książce, która powstała na podstawie szkicu scenariusza napisanego dla Magdy Piekorz.

Czytam te jego powieści zachłannie. Zazwyczaj siadam i nie wstaję dopóki nie przeczytam. Fragmenty z gwary śląskiej zdarza mi się czytać po kilka razy, z dużym sentymentem, z tęsknotą trochę. Ale czytam je zachłannie, także dlatego, że to piękna polszczyzna, słowa dobrane, mocne lub delikatne, frazy mają oddech, to się samo czyta, nie trzeba się trudzić.

Tym razem Kuczok opisuje kilka historii ludzi, których losy w końcu się splatają. Bardzo to filmowy zabieg. Nie ma molestowania, ale są trudne miłości. Jest homoseksualizm, „mocny” ojciec, zdrada, niedobranie, choroba. Jest całe mnóstwo historii, z których pewnie każda mogłaby być samodzielną, ale nie jest. Wszystkim towarzyszy element senności – przesypiania swojego życia, lub wręcz przeciwnie – budzenia się z jakiegoś letargu.

Mogę nie być obiektywna, ale dla mnie to świetna książka. Przypomina mi czasy, kiedy nową powieść Pilcha czytałam z radością, nie mogąc się oderwać. Pilchowi te czasy już minęły, mam nadzieję, że u Kuczoka potrwają.