Zafundowałam sobie bardzo kulturalny długi weekend. Obejrzałam cztery filmy, byłam na jednym koncercie, i na jednej kolacji. Poza tym się obijałam i uprawiałam nordic walking. Iście sybaryckie podejście do życia, to prawda. Zastanawiałam się, ile mi wrażeń pozostanie po tych czterech filmach i muszę przyznać, że jestem zdziwiona. Z każdego coś pamiętam, ale największy efekt wywarli na mnie „Zawodowcy”.
Czekałam na ten film od jakiegoś czasu i myślę, że moja ocena może być właśnie przez to oczekiwanie niesprawiedliwa. „Zawodowcy” to bardzo sprawnie zrobione kino. Ciekawe zwroty akcji, zaskakujące rozwiązania, interesujący montaż, brak chronologii. To wszystko może zainteresować i interesuje. Ogląda się to kino dość dobrze i pewnie gdyby nie moje oczekiwania … byłabym całkiem zadowolona.
Ale … ale przecież to jest Al Pacino i Robert De Niro i przecież to są jedni z najgenialniejszych aktorów na świecie. Ich potencjał pozostaje tu całkowicie niewykorzystany. Nie ma niczego odkrywczego w tym filmie. Nie ma nawet napięcia pomiędzy partnerami. Jest pewna miałkość i duży dystans, na który może się zdobyć widz oglądając ten film. Brak chemii. W jednej z recenzji przeczytałam, że ten film można podsumować frazą „ogromne marnotrawstwo”. Niestety, całkowicie się z tą opinią zgadzam.
W skali od 1 do 10 daję 5.