Za mną tydzień pełen atrakcji. Życzę sobie więcej czasu, bo naprawdę nie wiem, jak go znaleźć, by Wam to wszystko opisać. Zacznijmy jednak od wizyty w Zona Budapest, bo koniecznie chcę się podzielić moimi wrażeniami z tego miejsca, a także wnioskami na temat budapesztańskiej gastronomii. Budapeszt ma już trzy restauracje nagrodzone gwiazdką Michelin. Na tle Pragi (z dwiema gwiazdkowymi restauracjami) i Warszawy (z jedną), stolica ta wystaje więc ponad inne z Europy Środkowo-Wschodniej. Co wyróżnia Budapeszt gastronomicznie?
Moim zdaniem dwie kwestie – po pierwsze oferta win, po drugie brak pretensjonalności restauracji. Wino traktuje się na Węgrzech trochę jak u nas piwo. Demokratycznie. Każde z odwiedzanych przeze mnie miejsc ma w karcie kilka win na kieliszki, również z lokalnych szczepów, a kelner naprawdę wie o nich bardzo dużo. Wiedza o winie nikogo nie nobilituje, a co za tym idzie, somelierzy nie zachowują się jakby połknęli kij i dzielili wiedzą tajemną. To wpływa na brak pretensjonalności restauracji, ale nie jest jedynym elementem. Bistra z ciekawą kreatywną kuchnią, dobrymi cenami, a jednocześnie z brakiem „białych obrusów”, z dużym luzem i sympatyczną atmosferą. To właśnie one czynią dziś Budapeszt – moim zdaniem – miastem najszybciej radzącym sobie ze spuścizną czasów „żelaznej kurtyny”.
Zona Budapest to jedno z dwóch bistr, które chcę Wam tym razem opisać. Miejsce nie ma rekomendacji Michelin, ale oferuje bardzo interesującą kuchnię w dobrej cenie. Za pięcio-daniowe menu degustacyjne zapłaciłam 13900 HUF czyli ok. 40 Euro. Degustację zaczynają amuse bouche, drobiazgi na start. Chipsy z serem Appenzeller i Ogórkowy chłodnik z ikrą łososia.
Lobster consomme, pak choi, potato dumplings to pierwsza z pięciu części setu. Bardzo aromatyczne esencjonalne i lekko pikantne consomme z imbirem, kolendrą i marchewką, a w nim sporo dobrze dobranej zieleniny i delikatne kopytka. Dobry początek i zapowiedź większych przeżyć.
Przy Shrimp with ramson, mangalica pork tail zaczyna się robić bardzo interesująco. Czosnek niedźwiedzi, krewetka, a do nich ogon z lokalnej rasy wieprzowiny Mangalica. Krewetka jest jędrna i stawia lekki opór, ogon za to mięciuteńki, wręcz rozpada się w ustach. Świetny delikatny krem z bardzo sezonowego czosnku niedźwiedziego buduje tu piękne tło, nie tylko kolorystyczne.
Hungarian vegetable ragout, smoked quail’s egg powoduje już poważne wzruszenie. Kwintesencja węgierskiej kuchni – papryka – użyta w zniewalający sposób. Warzywne, intensywnie czerwone, lekko pikantne ragout o smakach paprykowo-pomidorowych jest wzruszająco proste, a jednocześnie maksymalnie intensywne w smaku. W głębokim talerzu pływają kawałki papryk i różnych pomidorów, a obok nich przepiórcze jajka. Kelner informuje nas, że szef kuchni jest bardzo dumny z tego dania, nie dziwię się wcale, jest świetne.
Danie główne Grey bream, butter squash, calf’s sweet bread, mango to bardzo ciekawa kompozycja smakowa. Ryba jest idealnie chrupka po stronie skórki i mięsista wewnątrz, delikatna grasica cielęca podkręcona jest intensywnie orzeźwiającym mango, a mocne tło buduje kabaczek. Bardzo dobre i pięknie prezentujące się danie.
Już z opisu deseru Chocolate, salted caramel, walnut wnoszę, że będzie nieźle. I nie mylę się. Ten deser to zabawa. Chrupkie trójkąty, kremowe lody, słodko – słone smaki, a do tego wszystkiego peta-zeta, czyli proszek powodujący mikro eksplozje w ustach. W Warszawie tak deserami bawi się NOLITA. Ten deser totalnie mnie upewnia, że Zona Budapest to kuchnia na bardzo wysokim poziomie.
Na koniec mamy jeszcze dwa drobiazgi nie bez znaczenia – kompot pomidorowy z truskawką i porzeczkami, świetne, bardzo odkrywcze zestawienia smakowe oraz drobne orzechowe ciasteczka z konfiturą z leśnych owoców i mięciutkie owocowe galaretki.
Zona Budapest to nowoczesne bistro ze świetną kuchnią i przyjemnymi winami. Przez cały wieczór towarzyszy mi pyszny lokalny Furmint. Miejsce jest bardzo proste w wyglądzie, drewniane stoliki, ogromne okna z widokiem na Dunaj. Można tu wpaść tylko na wino, lub usiąść na dłużej przy pełnej kolacji. Warto zrobić wcześniej rezerwację, jest raczej pełno, co po moich wrażeniach z wizyty, wcale mnie nie dziwi. Zajrzyjcie, jeśli będziecie w okolicy.
Zona Budapest, Lánchíd Utca 7/9, 1013 Budapest, tel. +36.30.422.59.81
Po więcej zdjęć Zona Budapest zapraszam na fanpage, Google+ i Instagram Frobloga. Zachęcam do prenumerowania newslettera Frobloga. Co tydzień w piątek wysyłam podsumowanie moich relacji. Wystarczy podać swój adres e-mailowy tutaj: