Wieczór na Wilanowie. Konkretnie w Miasteczku Wilanów. Jest deszczowo, szaro, dość monotonnie, lekko depresyjnie. Wieczór w środku tygodnia. Zbieram się i uciekam z domu do wnętrz, które oferują ciepłe światło, pozytywną muzykę, dobrą kuchnię. Wygląda na to, że robię tak tylko ja. Czegoś w tym rejonie Warszawy nie rozumiem. Czy nie lepiej zmienić swój nastrój na lepszy niż siedzieć w domu w humorze wisielca? Tak, czy siak, jestem w Bistecca Bistro prawie sama.
To moja kolejna wizyta i wiem, że miejsce to potrafi tętnić życiem. Życie więc zepsuła pogoda. W weekendy trudno się tu dostać, a żeby mieć gwarancję stolika, warto go zamówić. Do Bistecca Bistro przyjeżdżają goście z odległych dzielnic Stolicy, miejsce ma sporą grupę fanów. W deszczowe popołudnia w tygodniu… można śmiało się wybrać w celu poprawy humoru.
Zaczynam od menu sezonowego – Szparagi z masłem i bułką. Bez filozofii. Prosta forma. Białe i zielone pyszne szparagi, ułożone naprzemiennie, a do nich dobre masło i bułka tarta. Nie trzeba więcej. Do tego świeże, ciepłe domowe pieczywo. Przydałby się riesling, ale przyjechałam samochodem.
Zamawiając danie główne, nie wiedziałam na co się porywam. Mięsa grillowane na kamieniu wulkanicznym. Wprawdzie dopytałam, o jakie mięsa chodzi, niemniej jednak rozmiar tego dania mnie przerósł. Kaczka, kurczak, polędwica wieprzowa i wołowa. Do tego warzywa, ziemniaki i dwa świetne sosy – mój ulubiony Jack Daniels i Ostry sos z chilli. Całość wchodzi na gorącym kamieniu, jest podawana po 30 sekundach od wyłożenia na ten kamień, potem klient sam decyduje, czy chce mieć mięso bardziej lub mniej krwiste. Muszę przyznać, że to jedno z bardziej angażujących dań, jakie udało mi się ostatnio jeść. Uwielbiam takie jedzenie. Proste w formie, bo przygotowywane praktycznie samodzielnie, a z ciekawym pomysłem. Coś się na stole dzieje. Oczywiście, trzeba do niego mieć dobre mięso, ale Bistecca doskonale wie, co robi. Ma swojego dostawcę mięs, a szef kuchni osobiście odsyła każdy kawałek wołowiny, który nie spełnia jego potrzeb. Świetne danie. Polecam, zwłaszcza szczególnie głodnym.
Napisałam to już kiedyś na tym blogu, ale powtórzę. Jeśli ktoś w Warszawie wie, jak przygotowywać mięso, jest to Bistecca Bsitro. Restauracja podaje – moim zdaniem – najlepsze steki w mieście, łącznie z kultową Bisteccą Fiorentiną, której nie można zjeść w żadnym innym miejscu w Stolicy. Gdyby wszyscy mieszkańcy Warszawy wiedzieli o istnieniu tego miejsca, steki z Merliniego5 czy Butchery and Wine, mogłyby spokojnie pożegnać swoją popularność. Przez moment się waham, czy na pewno chcę rozprzestrzeniać tę wiedzę jeszcze szerzej, mam egoistyczną chęć do ocalenia Bistecci od tłumów. Ostatecznie jednak wygrywa we mnie ochota dzielenia się wiedzą o dobrych miejscach. Taki w końcu jest cel istnienia Frobloga. Polecam!
Bistecca Bistro, ul. Branickiego 11, Warszawa
Po więcej zdjęć Bistecca Bistro zapraszam na stronę Frobloga na Facebooku.