Zaległości. Tak to już jest, że niektóre bardzo ciekawe miejsca nie zostały przeze mnie opisane w zeszłym roku, choć byłam tam często nie raz. Swojej walki z czasem opisywać już nie będę, tak czy owak lądują one na liście zaległości. Na takiej liście wylądowała Le Victoria Brasserie Moderne. Wprawdzie zrobiłam jedną relację zdjęciową na temat tego miejsca, ale nigdy nie podzieliłam się moimi wrażeniami. Szkoda, bo to bardzo dobre miejsce z bardzo dobrym szefem kuchni i absolutnie wybijającym się serwisem. Obsługa tutaj powinna być wzorem dla innych w Warszawie. No ale po kolei.
Le Victoria Brasserie Moderne mieści się w hotelu Sofitel Victoria i to pociąga za sobą cały szereg implikacji. Po pierwsze jest to miejsce w kategorii „kuchnia hotelowa” i choć ta kategoria zwykle nie kojarzy nam się ze znakomitym jedzeniem, trzeba przyznać, że jest kilka restauracji hotelowych, którym udało się tę opinię o sobie zmienić. Do tej grupy zdecydowanie zaliczam Brasserie Moderne. Istotnym elementem hotelowej układanki jest jednak obsługa. Nie spotkacie tutaj raczej małolatów-ignorantów w stylu „jestem pierwszy dzień w pracy” parających się zawodem kelnera w sposób tymczasowy, zarazem mocno psujących wizerunek tej profesji. Tutaj są ludzie, którzy zajmują się tym zawodowo. Od lat. Zapamiętają który to i poprowadzą Was do Waszego ulubionego stolika (po drugiej wizycie miałam już ulubiony stolik, a byłam tam cztery razy), podsuną stołek po torebkę, odbiorą płaszcz i będą wiedzieli, co zmieniło się w menu od Waszej ostatniej wizyty. Będą dyskretnie pojawiali się, kiedy ich potrzebujecie, nie przerwą Wam rozmowy w jej trakcie. Tak powinna wyglądać obsługa.
W trakcie moich kilku wizyt, zjadłam tu wiele dań, poniżej odniosę się tylko do tych, które są aktualnie w karcie. Lekko wędzony łosoś bałtycki, mus chrzanowy, ikra z łososia (34zł) to moja ulubiona tutejsza pozycja. Wszystko jest w tym daniu takie, jakie być powinno. I choć nie jestem fanką łososia, tego akurat wybieram podczas prawie każdej wizyty. Podaje się go pod szklaną kopułą pełną dymnego aromatu jabłkowego i uwalnia ten dym przy stole gościa. Łosoś przygotowany jest na styl gravlax, świetnie mu robi mus chrzanowy – prawie zawsze trafiony klasyczny dodatek do ryby. Równie udana jest relacja dymnego posmaku jabłkowego, który ewidentnie pozostaje na rybie i cienkich paseczków świeżych jabłek. Bardzo ładnie się prezentuje, pięknie pachnie i świetnie smakuje.
Pasztet z kaczki w cieście z foie gras, marynowane warzywa, jabłkowy chutney (40zł) to klasyka kuchni francuskiej. Bardzo przyjemna przystawka, z ładną mięsną nutą smakową, delikatnymi pistacjami, orzeźwiona i przełamana smacznym jabłkowym chutney’em. Trochę przeszkadza „asortyment warzyw marynowanych” – nie tylko w nazewnictwie zresztą. Wolałabym bez.
Bardzo dobrze trafiam w daniach głównych decydując się na Halibuta, Beurre Blanc, mięso muli (56zł). Filet rybny przygotowany w punkt, wprawdzie bez skórki, ale ładnie przypieczony z jednej strony i soczysty w środku. Do niego genialny beurre blanc, jestem dużą zwolenniczką tego sosu, zwykle „robi robotę” w daniach rybnych. Tutaj dodatkowo jeszcze mocne akcenty smakowe muli. Warzywne elementy – seler i palony por – też bardzo ładnie wkomponowane. Seler mógłby może być lekko bardziej al dente, ale to drobiazg, całość jest bardzo smaczna.
Niestety tym razem nie zachwycił mnie deser, a już w ogóle dziwi mnie, że na siedem deserów żaden nie jest z czekoladą. Dla mnie, wielbicielki dobrej czekolady, po prostu nie może tak być 🙂 Uwagę przekazałam obsłudze. Jadałam tu kiedyś bardzo smaczny mus czekoladowy z miętowymi akcentami i ostatnio za nim tęskniłam. Próbowałam się zadowolić sernikiem Mascarpone, wanilia, marakuja (19zł). No niestety. Sam sernik był dość łagodny, a galaretka z marakui nie miała wystarczająco skondensowanego smaku, żeby go dobrze skontrastować. Całość więc robiła się raczej monotonna. Lepiej radziły sobie kleksy z musu z marakui, wolałabym jednak, żeby główne smaki wyeksponowano w samym serniku.
Kuchnia Macieja Majewskiego w Brasserie Moderne to taka ostoja smaku. Jest stabilna, korzystająca z nowoczesnych technik bez zbytniej przesady i udziwnień. Nie ma w tym potrzeby imponowania komukolwiek, mało w niej ego szefa kuchni, a dużo myślenia o gościu, jego zadowoleniu i smaku. Bardzo to doceniam, bo niestety coraz częściej dominuje podejście zupełnie przeciwne.
Le Victoria Brasserie Moderne, ul. Królewska 11, Warszawa
Po więcej zdjęć zapraszam fanpage, Google+, Twitter i Instagram Frobloga. Zachęcam też do prenumerowania newslettera Frobloga. Co tydzień w piątek wysyłam podsumowanie moich relacji. Wystarczy podać swój adres e-mailowy tutaj: