Śladem ostatnich odkryć warszawskiej Enoteki, postanowiłam zgłębić temat Pinot Gris. Ten szczep, nazywany też (we Włoszech) Pinot Grigio, wydał mi się wystarczająco intrygujący, żeby nieco bardziej się nim zainteresować. Ponieważ Piot Gris Umathum piłam już drugi raz i smakował mi równie dobrze, przy okazji zwiedzania części winnej Leclerca, wrzuciłam do koszyka alzackie Domaine Paul Blanck Pinot Gris z 2008 roku.
Nie był to bardzo dobry wybór. Przynajmniej nie dla mnie. W białych winach szukam głównie ich mineralności, nie kwasowości. Niestety, to wino jest mocno cytrusowe. Zupełnie nie w moim stylu.
Nie znalazłam polskich opisów, z zagranicznych dostępny jest tylko rocznik 2006 i 2007. Wniosek – trzeba się jednak trzymać sklepów winnych, gdzie sprzedawcy pełniący rolę doradców, potrafią coś ciekawego o winie opowiedzieć. Wydałam ponad 50 zł i nie jestem zadowolona. Nie polecam.
W skali od 1 do 10 daję 4