Ilekroć dowiaduję się, że Włosi otwierają w Warszawie nowe miejsce, pędzę tam natychmiast. Z jakością tych miejsc bywa różnie. Niektóre wyróżniają się tak, jak Mamma Marietta, niektóre nie robią na mnie żadnego wrażenia. Mają jednak zwykle jedną cechę wspólną – nie przykładają uwagi do wystroju. Lubię miejsca kompletne, ale jeśli mam wybierać pomiędzy nieudolną podróbą kuchni włoskiej podaną w eleganckich wnętrzach, a prawdziwą Italią podaną przy prostych stolikach w mało wyszukanym wnętrzu, zawsze wybiorę to drugie. Dziś wybrałam się do Gli Italiani.
Miejsce jest czynne od trzech tygodni. Gli Italiani wpisuje się w standard włoskich miejsc w Warszawie. Wystrojem nie wyróżnia się w ogóle. Białe ściany, proste lampy, obrusy w biało-czerwoną kratkę. Tyle. Pachnie ładnie od wejścia, jest też dosyć pełno. Liczne rodziny z jeszcze liczniejszymi dziećmi przychodzą tu na weekendowe obiady, składające się głównie z pasty i pizzy. Ja postanowiłam wypróbować inne obszary menu.
Zaczęłam od Tartara con Grappa (28zł) czyli włoskiej wersji tatara z wołowiny. Jest on tu serwowany jako danie główne, stąd potężne rozmiary. Nie odstraszyło mnie to jednak wcale. Tatar po włosku podany jest z oliwkami, kaparami, anchovies i grappą. Jest ciekawy, jak każda wariacja na temat standardu. Dodatki dobrze do niego pasują, choć grappa wyeksponowana jest tylko w nazwie tego dania. Brakuje mu przypraw, obficie go więc dosalam, ale miałabym ochotę dodać jeszcze wiele innych przypraw.
Na danie główne wybieram Mix ryb grillowanych (35zł). Bardzo obfity półmisek z ciekawym wyborem ryb i owoców morza. Składa się z dwóch rodzajów krewetek – mniejszych i większych, te drugie naprawdę są potężne. Do tego mamy jeszcze kawałek łososia, kawałek żabnicy i gallinellę (kurek czerwony). Wszystko proste, przygotowane na grillu, podane z cytryną i pomidorami. Krewetki pyszne, bardzo intensywne w smaku, łososiem niestety jestem znudzona, więc trudno mi go oceniać, żabnica rozczarowuje delikatnością graniczącą z brakiem smaku, gallinella jest za to dużym zaskoczeniem. Pierwszy raz ją jadłam, jest nieco uciążliwa ze względu na dużą ilość małych ości, ale jeśli obsługa Wam wytłumaczy, jak się do niej dobrać, robi się bardzo interesującą w smaku rybą. Na dodatek patrzy na mnie z tego zdjęcia prawym okiem 🙂
Gli Italiani to przyjemne miejsce. Włoski tutejszy Szef, Massimo Mauri, przechodzi się po Sali wychodząc raz po raz na papierosa. Uśmiecha się do klientów, zabawia dzieci, czasem nawet zapyta klientów po włosku czy wszystko było „bene”. Obsługa może się jeszcze doedukować, mój talerz po pierwszym daniu czekał na mnie tak długo, dopóki nie dostałam dania głównego, ale to drobiazgi. Ogólnie Gli Italiani robi dobre pierwsze wrażenie. Fajne i bezpretensjonalne miejsce. Na razie nie można płacić kartą, o czym warto pamiętać, zwłaszcza, że informacje na drzwiach są mylące.
Gli Italiani, ul. Rajtana 17, Warszawa
Po więcej zdjęć Gli Italiani zapraszam na fanpage Frobloga na Facebooku.