Kultura
Skomentuj

J. Edgar

Wstyd. Wstydzić się powinni dystrybutorzy decyzji o nie wprowadzaniu tego filmu do kin. Nominowany do Złotego Globa w kategorii główna rola męska, J. Edgar wszedł do polski tylnymi drzwiami, od razu na DVD. Nie twierdzę, że jest to film genialny, ale jeśli w roli tytułowej występuje Leonardo DiCaprio, reżyseruje Clint Eastwood i nie da się tego wypromować tak, by ludzie poszli do kin, to co w ogóle da się wypromować?

Kolejny wstyd to brak choćby nominacji do Oscara dla Leonardo DiCaprio za tę rolę. Wstyd równoległy to brak nominacji za charakteryzację. Aktor w roli kilkudziesięcioletniego Hoovera wygląda po prostu genialnie. Gra równie świetnie. Jest wielkim bucem, rozdającym karty, trzymającym za wiadomą część ciała kolejnych prezydentów USA. Niesamowita siła bije z tego bohatera. DiCaprio jest w tym naprawdę znakomity.

Nie ustępuje mu Armie Hammer w roli najbliższego współpracownika (i nie tylko) Hoovera, Clyde’a Tolsona. Warto się przyglądać temu aktorowi, po roli braci Winklevoss w „The Social Network” jego kariera nabrała tempa. Ten film tylko mu w niej pomoże.

Historia Hoovera nie jest niestety pokazana tak, jak mogłaby być. To fascynująca postać, do dziś jego metody mają wielu wyznawców i równie wielu przeciwników. Przez niemal 50 lat był szefem FBI, dzierżył władzę absolutną, praktycznie robił co chciał. Ma też wiele tajemnic życia prywatnego, po których tutaj zaledwie się przemknęliśmy. Despotyczna matka, wątki gejowskie, można było zrobić z tego życia znacznie bardziej fascynującą opowieść. Szkoda.

Warto zobaczyć ten film, choćby dla roli Leonardo DiCaprio. Kolejny film Clinta Eastwooda w całości jednak dość rozczarowuje. Nie jest to oczywiście powód, żeby nie wprowadzać go do kin, o wiele gorsze filmy wielokrotnie królowały na polskich ekranach. Jest to jednak powód, żeby się zastanowić co dalej będzie robił Clint Eastwood. Po tak znakomitych obrazach jak „Za wszelką cenę”, czy „Rzeka tajemnic”, po tak klimatycznych filmach jak „Gran Torino”, wygląda na to, że brakuje mu pomysłu na to, co dalej.

W skali od 1 do 10 daję 7