Kultura
Skomentuj

Jazzowe kolędowanie w Jazzowni Liberalnej

Bardzo długo się zastanawiałam, czy pisać o tym koncercie. Naprawdę bardzo długo. Do teraz praktycznie nie jestem przekonana, czy powinnam to robić. No ale trudno, decyzja podjęta, postanowiłam przede wszystkim być jednak szczera.

Jazzowe kolędowanie to koncert, który był firmowany dwom nazwiskami – Nahorny i Loebl. Ten pierwszy to genialny kompozytor i pianista, melodysta o nadprzeciętnej wrażliwości. Ten drugi to poeta, geniusz tekstów utworów muzycznych, autor sporej liczby hitów Tadeusza Nalepy z „Kiedy byłem małym chłopcem” na czele. Zestaw przyciągający. Do tego jeszcze dwa piękne głosy – Agnieszka Wilczyńska i Janusz Szrom. Agnieszka – wykłada na Wydziale Jazzu w Katowicach, laureatka zamojskiego Konkursu Wokalistów Jazzowych. Podobnie Janusz – świetny wokalista, po wydziale jazzu, również laureat zamojskiego konkursu.

Wydawało się, że zestaw artystów jest tak mocny, że nie może być mniej niż wybitnie. Było zaledwie średnio. Po pierwsze kolędowanie było dosłowne. Czyli „rodził się Bóg” z perspektywy Maryji, Józefa, Trzech Królów i pastuszków na przemian, bo w końcu co można odkrywczego jeszcze napisać w temacie kolęd? Tym samym geniusz Loebla niestety nie został nie tylko wyeksploatowany, ale nawet naruszony.

Kompozycje Nahornego bardzo ładne. Głosy wokalistów również bardzo ładne. Zapowiedzi Janusza Szroma … dość żenujące i nieprzygotowane. Ale całość muzyki była ślicznie zaaranżowana, rozłożona na głosy, pięknie zaśpiewana rytmicznie, melodycznie, bezbłędnie. Nie było jednej krzywej nuty, jednego fałszu. Idealnie. Idealnie i nudno do bólu. Niestety. Albo te teksty są tak mało możliwe do zinterpretowania, albo po prostu brakło osobowości.