Paweł Oszczyk, szef kuchni restauracji La Rotisserie, mieszczącej się w przepięknych wnętrzach Hotelu La Regina na Nowym Mieście, to człowiek, którego Michel Moran podsumowuje mianem „Najlepszy kucharz w Polsce”. Jeśli jeden wybitny szef kuchni ma tak dobre zdanie o drugim, warto się temu przyjrzeć, przetestować, sprawdzić, takie wzajemne komplementy nie zdarzają się bowiem w tej branży zbyt często i ewidentnie trzeba na nie zasłużyć.
Nasze pierwsze spotkanie w La Rotisserie nie było objawieniem. Wyszliśmy z poczuciem przekombinowania, nasze wysoko ustawione oczekiwania nie zostały spełnione. Chyba nawet nie mieliśmy zbytniej ochoty wrócić. Jeśli jest coś, co naprawdę spowodowało, że postanowiliśmy dać La Rotisserie drugą szanse, to przepiękne, zjawiskowo cudne patio w środku hotelu, z dyskretnym odgłosem szamrzącej wody, które w letnie noce potrafi oczarować totalnie. Druga wizyta już była udana, całkowicie powalająca, choć nie byłabym w stanie przytoczyć ani jednej nazwy dania, pozostało mi ogólne znakomite wrażenie. Jak tylko zrobiło się więc ciepło tego lata, czy może nawet jeszcze formalnie wiosny, pobiegliśmy sprawdzić, czy La Rotisserie nas zaskoczy, jaki będzie nasz odbiór tym razem.
Wybraliśmy czterodaniowe menu. Zaczęliśmy więc od Rilettes z szyjek rakowych z chłodnikiem z botwinki. Niezwykła przyjemność po bardzo upalnym dniu. Chłodnik i szyjki rakowe znakomicie przyprawione, wyglądające bosko, maleńkie, ale niebywale zachęcające do próbowania kolejnych dań.
Potem Małże Św. Jakuba na risotto szparagowym z letnia truflą. Czy można było lepiej trafić w moje gusta? Przegrzebki i trufla w jednym? Boskie, również mała porcja, jak na czterodaniowe menu przystało, ale smaki skomponowane idealnie. Bardziej nawet wrażenie zrobiło na mnie szparagowe risotto niż trufla, świetne.
Danie głównie to Filet z żabnicy z musem z białych szparagów. Idealnie lekkie danie główne, w sam raz na lato i sezon szparagowy. Znakomite.
Całości zakończyliśmy Mini wyborem serów, gdzie podano nam comte – tradycyjny, twardy, munster – z charakterystyczną pomarańczową skórką i standardowy camembert. Wieczorowi towarzyszył niemiecki Gewurztraminer, a na pożegnanie dostaliśmy małe ciasteczka z belgijską wytrawną czekoladką, a także ciastem francuskim z migdałami i miodem.
La Rotisserie to miejsce dopracowane w najmniejszych szczegółach. Jeśli chcecie gdzieś zabrać swoich przyjaciół z innych miast i naprawdę zrobić na nich wrażenie, nie silcie się na Tamkę43 czy R20, to miejsce nie pozostawi żadnych wątpliwości. Jest wyrafinowane i wybitne.
La Rotisserie, hotel Le Regina, ul. Kościelna 12, Warszawa