Czasami potrzebna jest odmiana. Dla mnie oznaczała – zmienić sklep i szczep. Pozostałam przy białym kolorze wina i przy hasłowej mineralności. Oczekiwałam propozycji i choć budżetowo ograniczyłam zdecydowanie możliwości, zaproponowano mi Lunate Fiano z Sycylii. Szczepu fiano, jak się okazało uprawianego już w czasach rzymskich, nie znałam w ogóle.
Zdanie dystrybutorów o winie: „Sycylijska ciekawostka – Fiano to szczep, który łączy w sobie cechy gron zarówno południowych, jak i północnych. Mamy tu więc tłustość podobną do sycylijskiego Chardonnay, ale też nutę mineralną spotykaną w pinot grigio czy bianco. Całość jest rześka i owocowa, co czyni wino uniwersalnym kompanem różnorodnych potraw, od grillowanych ryb, do drobiu w jasnych sosach.”
Nie wpadłam w zachwyt, nie zyskałam nowego zaprzyjaźnionego szczepu po próbach tego wina. Nie porwało mnie kompletnie. Może zbyt dużo w nim Chardonnay 🙂 Żartuję, ale było dla mnie zbyt męczące, zwłaszcza w końcowych, mocno owocowych nutach, Zdecydowanie nie moja bajka. Z przyjemnością więc wróciłam do standardów Carmenowego Gewurztraminera, ale choćby po to, by docenić to, co lubię najbardziej, warto czasem zachować się odmiennie. Lunate Fiano Sycylia 2008 do kupienia m.in. tutaj.
W skali od 1 do 10 daję 6