Hiszpańska, Restauracje, Śródmieście, Tapas
Skomentuj

Mar y Sol

Wybieramy się do tego miejsca w sobotni wieczór, bardzo lubimy hiszpańskie restauracje i ciągle odczuwamy niedosyt tej kuchni w Warszawie. Wprawdzie zaczyna się pojawiać coraz więcej restauracji hiszpańskich, ale przy ogromnej różnorodności tej kuchni, jeszcze sporo wody upłynie, zanim będzie można stwierdzić, że wystarczy.

Mar y Sol nic nam nie mówi. Natknęłam się kiedyś na nich szukając czegoś w internecie, ale kompletnie nie wiedziałam, czego się spodziewać. Powiedziałabym wręcz, że spodziewałam się miejsca dość nowego, jeszcze nie wypromowanego. Jakież więc jest moje zdziwienie, kiedy pani obsługująca informuje nas, iż Mar y Sol istnieje już 9 lat. W takim razie była to jedna z pierwszych restauracji hiszpańskich w Stolicy.

Zaczynamy od Półmiska sardynek i kalmarów z głębokiego oleju (dla 2 os. 56zł). Bardzo duże danie, nawet jak na dwie osoby. Kilka solidnych sardynek usmażonych w całości i panierowane krążki kalmarów. Sardynki są świeże, dobre, soczyste, nie wysuszone. Kalmary idealnie miękkie, w dobrej panierce. Zwykle boję się w takich daniach, że olej do smażenia będzie dominował smaki, tutaj prawie go nie wyczuwam. Bardzo dobre danie na start.

Danie główne to klasyka gatunku. Paella Mar y Sol z owocami morza i rybami (dla 2 osób 82zł). Ma mocną konkurencję w Warszawie. Paella w La Iberica, która zmieniła moje myślenie o tym daniu w ogóle, jest niedoścignionym ideałem. La Iberica podaje ryż nieco bardziej pomidorowy, tu w Mar y Sol, ryż jest żółty. Paella jest jednak pełna ryb i owoców morza. Mamy tu solę, tuńczyka i łososia, są też krewetki, mule i kalmary. Bardzo obfita, ale też bardzo luksusowa ta paella. Gratulujemy szefowi kuchni.

W trakcie wieczoru pijemy Carrasvinas Verdejo (85zł/butelka), które dobrze pasuje nam do owoców morza. Na koniec zamawiamy jeszcze Lody z malinami (19zł), które są tak proste, jak ich nazwa. Maliny są gorące, lody zimne, całość fajna.

Nie mogę wyjść ze zdziwienia, że tego miejsca nikt nie reklamuje, że prawie nic o nim nie wiem, że jest tak strasznie cicho na jego temat. Wprawdzie pani kelnerka sugeruje, że „przecież Mar y Sol wyskakuje w internecie”, ale w reklamie czy też ogólniej, w działaniach promocyjnych nie chodzi przecież tylko o to, żeby „wyskakiwało”. Mar y Sol daję mocny stopień za jedzenie i wielką grubą dwóję (a po reformie edukacji jedynkę) za promocję.

Mar y Sol, ul. Rozbrat 8, Warszawa

Po więcej zdjęć Mar y Sol, zapraszam na Fanpage Frobloga na Facebooku.