Opasły jest jednym z tych miejsc, do których wracam dość często. Wracałam w roku poprzednim, co zaowocowało umieszczeniem Opasłego w pierwszej trójce Knajpy Roku Frobloga, wracam uporczywie i w tym roku. Tym razem był dodatkowy powód– Opasły właśnie przeszedł mały remont i powiązaną z nim delikatną zmianę wystroju.
Wnętrza są teraz bardziej przestronne, zmieściło się więcej stolików, a lustra powieszone na ścianach dają optyczne wrażenie przestrzeni jeszcze większej niż faktyczna. Zmiana wiąże się z likwidacją PIW i końcem funkcjonowania księgarni PIW w Opasłym. Ogromna szkoda, że tak historycznie ważna instytucja kończy swoją działalność. Jako drobne pocieszenie pozostaje fakt, że w dalszym ciągu można tu kupić książki kulinarne.
Pomimo naszego zainteresowania nowym wystrojem wnętrz, siadamy na zewnątrz, pogoda bowiem wybitnie do takich zachowań motywuje. Długi weekend, piękne słońce, stoliki w cieniu. Wybieramy menu degustacyjne z jedną drobną modyfikacją. I oczywiście natychmiast dowiadujemy się, że szefowa kuchni Agata Wojda zdecydowanie modyfikacji nie rekomenduje, ale niekiedy są one możliwe. Z pewnością całość jest przemyślanym dziełem i ingerencja w nie jest małym (albo i nie takim małym) rodzajem profanacji, jednakże chodziło o chłodnik w upale. Uważam, że to ważny powód i najwyraźniej tak sądzi też obsługa 🙂
Zaczynamy od Pieczonej figi z musem z koziego sera i salsą z suszonych pomidorów i słonecznika. Może tego nie widać na zdjęciach, bo całość przysłonięta jest liśćmi szpinaku, ale to było świetne, bardzo wielosmakowe danie. Samo połączenie koziego sera i fig jest standardem, ale dodanie świetnie wkomponowanej salsy z suszonych pomidorów i słonecznika, jest pomysłem znakomitym i bardzo podkręcającym całe danie. Będę o nim ciepło myśleć, kiedy dojdzie do podsumowania najlepszych przystawek drugiego kwartału.
Teraz moja modyfikacja. Zamiast standardowej części menu degustacyjnego, wybieram Chłodnik z buraków. Dodam, że buraki pochodzą od „Pana Ziółko”, nazywanego tak pieszczotliwie przez grupy około-slowfoodowe producenta warzyw ekologicznych, którego czasem spotkać można ze swoją ofertą w Warszawie pod Restauracją Fortecą. Chłodnik był genialnie orzeźwiający, na dodatek standardowo posypany koperkiem i zupełnie niestandardowo mocno różowymi liofilizowanymi owocami. Mocne pobudzenie zmysłu smaku, bardzo takie lubię.
Danie główne to Polędwica wołowa w sosie jałowcowym z puree z kaszy, mascarpone i orzechów. Pyszny sos. Świetna różowe polędwica. Ale to puree! Genialne. Mam wrażenie, że właśnie takie pomysły umacniają pozycję Agaty Wojdy w czołówce polskich szefów kuchni. Naprawdę znakomite.
Na koniec Sery zagrodowe od Ziemianina. Jeśli kiedyś braliście udział w Bezpośredniej Akcji Kulinarnej, to wiecie, o kim mowa. Marek Grądzki od lat prezentuje tam swoje znakomite polskie sery zagrodowe. Moim ulubionym jest podpuszczkowy z papryką, jego na tej desce akurat nie było, ale i tak wszystkie sery były bardzo pyszne. Lubię czasem zmienić zakończenie kolacji i nie zajmować się deserami.
Z Opasłego wyszłam z poczuciem niedosytu. Nie dałam rady skosztować kilku innych rzeczy, które były w karcie, nie mówiąc już o wypisanych na tablicy szparagach w dwóch odsłonach. Taki niedosyt uwielbiam. Daje mi gwarancję, że znowu tu wrócę, jest po co. Jeśli nie byliście jeszcze tej wiosny w Opasłym Tomie PIW, to naprawdę, czas na Was!
Opasły Tom PIW, ul. Foksal 17, Warszawa
Więcej zdjęć Opasłego Tomu PIW po zmianie wystroju, znajdziecie na Stronie Frobloga na Facebooku.