Ponownie za Nowakiem trafiliśmy w nowe greckie miejsce W Warszawie. Restauracja El Greco powstała na miejscu chińskiej Red Orange. Swoją drogą, okolice Grzybowskej mają już dookoła naprawdę kilka ciekawych miejsc kulinarnych.
El Greco wygląda pięknie. Widać, że ktoś się przyłożył do stylu. Jest zaprzeczeniem tego, co zwykle w greckich knajpach widać – musi być siermiężnie, dużo bieli i błękitu. Zresztą na co dzień mi to nie przeszkadza, ale doceniłam odmienność tego miejsca. Wszystko w kolorach złamanej bieli i bardzo stonowanej oliwki, z drzewkami mandarynek tu i ówdzie. Bardzo pięknie wystylizowane. Duży plus za wystrój!
Zaczynamy od oceny kelnerki. Radzi sobie średnio. Widać, że jest przejęta i faktycznie dopiero zaczyna, ale … Nazwy greckich dań grzecznie wyuczone na pamięć, co sugerowałoby jakąś pracę szefa kuchni nad obsługą, ale brakuje ogólnego obycia. Pospiesza nas, żebyśmy szybko zjedli przystawki, bo już idą dania główne. Chwali się, że pracowała w winebarze, a w drugim zdaniu dodaje, że nigdy wcześniej się nie spotkała z vinho verde. Miejmy nadzieję, że się wyrobi.
Na przystawkę wybieram zapieczony ser haloumni z pomidorami – pyszny. Proste danie, tylko ser na małych kawałkach greckiej pity, dookoła pomidory, roszponka i odrobinę bazylii. Proste, pyszne, doskonałe. Takie, jak powinno być.
Na drugie danie wybieram okonia morskiego z warzywami i od razu dziękuję zaproponowane dodatki ryż czy frytki. Oczywiście dostaję całość z ryżem, ale sam smak okonia pysznie upieczonego z ziołami w piecu, rekompensuje mi całość. Pyszne.
Deseru nie było, bo spieszyliśmy się na druga połowę meczu, ale pierwsze i drugie danie pozwoliło nam sądzić, że to może być interesująca propozycja kulinarna. Szef kuchni, Theodoros Vogdanos, podpisany z imienia i nazwiska, też o czymś świadczy.
Restauracja dopiero zaczęła, brakuje więc jeszcze kilku rzeczy do pełnego profesjonalizmu. Strona www to praktycznie tylko wizytówka – nie ma np. menu, zawiera tylko kilka zdjęć. Karta win na razie obejmuje tylko pozycje greckie i portugalskie, co lekko dziwi, bo przy ścianie, na drabince do wina, znajdujemy też jakieś wino hiszpańskie i bodajże chilijskie – niestety nie do kupienia. Miejmy nadzieję, że z tym wszystkim restauracja się szybko upora, bo to naprawdę ciekawe nowe miejsce i dobrze byłoby poprawić drobiazgi, wyedukować kelnerkę i dążyć do wysokich standardów. Kuchnia już dziś daje sobie świetnie radę.
Restauracja El Greco, ul. Grzybowska 9, Warszawa