Ech, jakie dobre żarcie! To zupełnie niesamowite, bo miejsce jest kompletnie niepopularne, na Wale Miedzeszyńskim – ode mnie to naprawdę kawał drogi. Do tego owiane nieciekawą sławą poprzedniej restauracji, na parkingu której „zabito ministra”. To było kilka lat temu, jednak każdy taksówkarz powtarza to jak mantrę. Tym większe było moje zdziwienie. To nie jest miejsce ekskluzywne. To zwykła grecka tawerna, z absolutnie przepysznym greckim jedzeniem. Zaczęliśmy od wyboru ciepłych przekąsek greckich, żeby mieć przekrój możliwości. Były więc rożki z ciasta francuskiego z fetą i szpinakiem, smażone kalmary, kotlety mielone, feta z pieczoną papryką, liście winogron z ryżem i obowiązkowe tzatziki. Wszystko pyszne. Drugie danie wybrałam spoza karty, po poleceniu kelnera. Polędwiczki wieprzowe z pomidorami, bakłażanem i ziemniakami z pieca z Tzatzikami. Kocham bakłażany, muszę to przyznać, muszę też przyznać, że nie umiem ich sama zrobić. Tym bardziej doceniam takie jak te – świetnie przyrządzone. Nie spodziewałam się jednak, że ilość mnie przewyższy, że nie dam rady. Zwykle polędwica wieprzowa, to cięte w poprzek kawałki, tutaj mamy do czynienia z dwoma wielkimi kawałami polędwicy. Całość jest …