Restauracja Taste Wilanów była już raz powodem naszej wycieczki do Miasteczka Wilanów, przez moment z jej powodu żałowałam nawet swojej wyprowadzki. Przyszedł moment na ponowne odwiedziny. Choć na fanpage’u restauracji o nowych pozycjach w menu cicho sza, coś nam się wydawało, że szef Dominik Moskalenko nie będzie w październiku serwował tego, czym debiutował w kwietniu.
Cieszy, że miejsce odnalazło swoich zwolenników, świadczą o tym pozajmowane stoliki i ogólna atmosfera miejsca żyjącego i odwiedzanego. Zastanawiam się, czy to mieszkańcy Wilanowa, czy zdarza się komuś poza nami przyjechać tu specjalnie. Nie wiem tego niestety. Nie cała karta uległa zmianom, ale jest kilka nowych pozycji, które zasługują na sprawdzenie.
Zaczynam od Grillowanej ośmiornicy z papryką padron i chorizo (46zł). Ośmiornica jest o genialnej miękkiej konsystencji, nie szczędzono jej tutaj, na talerzu znajdziemy sporo solidnych kawałków jej macek. Do tego są ziemniaki, prawdziwe oliwki z pestkami, papryka padron i chorizo. To dość sympatyczna przystawka, jednak mam dwa zastrzeżenia. Po pierwsze proporcja składników. Padron były w tym daniu dwa kawałki, chorizo za to wkrojono w nadmiernej ilości. Po drugie, które się z tym pierwszym wiąże, całość osiągnęła nieakceptowalny poziom tłustości. Czerwonawy tłuszcz wytopiony z chorizo zdominował tę przystawkę. I pisze to osoba, która ostatnio zachwycała się tu boczkiem sous-vide. W boczku tłuszczu uniknąć nie sposób, ośmiornicy natomiast nie jest on potrzebny w takiej ilości. Jestem pewna, że danie miało wielką szansę być świetne, ale do świetności właśnie udanych proporcji mu brakowało.
Filet z jesiotra na pieczonym jabłku z cykorią duszoną w szampanie (49zł) szybko pozwala mi zapomnieć o grzechach startera. Na talerzu dominują trzy smaki – ryba, jabłko i cykoria. Jakaż ta cykoria jest znakomita, nie ma cienia swojej charakterystycznej goryczy, szampan świetnie jej zrobił. Jesiotr jest jędrny i soczysty. Całość przełamana kwasowością jabłka. To danie uwodzi kompozycją.
Jednak dopiero przy deserach następuje prawdziwa kulminacja. I w tym momencie kłaniam się Taste Wilanów w pół i gratuluję serdecznie, bo to się rzadko zdarza, by deser był tak udany. Lody sezamowe na świeżych owocach pod brzoskwiniami sabayon (19zł). Ten deser pięknie wygląda, cudnie pachnie, fajnie smakuje i jeszcze na dodatek intryguje, bo nie wszystkie jego składniki są oczywiste. Po pierwsze sezam jest palony i przez to ciemny. Po drugie wkrojone owoce to truskawki, melon i physalis. Sabayon jest fajne, choć brzoskwini w smaku się tu nie doszukałam, natomiast najzabawniejszym składnikiem jest kawior z marakui. Szef kuchni wyjaśnia, że sok z marakui, algina do zagęszczenia i kąpiel z kalcytu dają w rezultacie te małe bardzo efektowne kuleczki. Ciekawa, kreatywna zabawa z owocem i bardzo oryginalny deser.
Obsługa niestety kompletnie nie wie, jak ten świetny deser polecić, nie potrafi również wymienić jego składników. Sugeruje wręcz, że melon to mango, a o miechunce profilaktycznie nie wspomina. Najbardziej natomiast bawi nas, że pani obsługująca uważa, że takie kulki to marakuja po prostu ma, a odesłana do kuchni po informacje, wraca z informacji brakiem i dodaje, że restauracja kulki te kupuje już gotowe. Panie Dominiku, że zwrócę się bezpośrednio do szefa kuchni, tę kelnerkę trzeba przeciągnąć po menu, zrobić jej test ze znajomości składników, wyjaśnić na czym ‘bajer’ polega, żeby mogła nim zainteresować klientów. W tym przypadku 10% serwisu doliczanego do rachunku – choć nie jestem zdeklarowanym przeciwnikiem tego procederu – działa moim zdaniem na niekorzyść Taste Wilanów.
Tyle opowieści o miejscu. Restauracja Taste Wilanów trzyma dobry poziom kuchni w ciekawej lokalizacji. Choć widzę pole do poprawy, to miejsce jest interesujące i czuję, że będziemy tu wracać. Jestem przekonana, że nawet nie mieszkając w Miasteczku, warto się tu wybrać. Jeśli jeszcze nie byliście, to polecam.
Taste Wilanów, ul. Kazachska 1, Warszawa
Po więcej zdjęć z Taste Wilanów, również z poprzedniej wizyty, zapraszam na fanpage Frobloga.