Kultura
Skomentuj

W ciemności

Rzadko chodzę oglądam filmy z wątkiem wojennym. Zwykle mnie przygnębia tak, że nie potrafię się potem pozbierać, dlatego omijam. Zrobiłam wyjątek dla „W ciemności” Agnieszki Holland, bo uważam, że to film obowiązkowy. Rzadko jakiekolwiek kino wywołuje u mnie takie emocje. Wierzcie mi, że miałam łzy w oczach jeszcze długo po wyjściu z sali kinowej i do teraz, kiedy patrzę na zdjęcia z filmu, nie mogę się powstrzymać. Zagrał na wszystkich nutach mojej wrażliwości, niezwykłe kino.

Przede wszystkim, w tym filmie jest ciemno. Naprawdę, prawdziwie ciemno. Nigdy nie widziałam czegoś nakręconego w ten sposób. Totalnie pod prąd wszelkim hollywoodzkim zapędom do „ładnych obrazków”, kompletnie na przekrór telewizyjnym trendom upiększania rzeczywistości. Te zdjęcia Jolanty Dylewskiej, pokazujące śmierdzące, brudne, ciemne kanały, były już szeroko dyskutowane i chwalone, również nagradzane. Autentycznie jest tak, że w pierwszym momencie, kiedy schodzą pod ziemię widać tylko oczy i zęby, niesamowity efekt. Potem widać już znacznie więcej, ale nigdy nie za dużo.

Ten film traktuje o niesłychanie kontrowersyjnym przez lata w Polsce temacie stosunku Polaków, również tych ze Lwowa, do Żydów w trakcie II wojny światowej. Pokazuje rzeczy wprost, nie tworzy sztucznych bohaterów, pokazuje prawdziwych ludzi. Główny bohater – Socha – nie jest jednoznacznie pozytywny, wręcz przeciwnie. Zaczyna od drobnego cwaniaczka – ileż to razy już widzieliśmy Więckiewicza w takich rolach? Zarabia na Żydach, których ukrywa w kanałach. Ale potem coś się dzieje, następuje jakiś rodzaj zmiany, może nawet przemiany (choć to słowo wydaje mi się tu zbyt nadęte), zaczyna im po prostu pomagać.

Brak uproszczeń jest najmocniejszą stroną tego filmu. Nikt tu nie jest jednoznacznie pozytywny, ludzie są ludźmi, mają swoje wady, nawet Żydów się tu nie uświęca. Co chwilę zarzucają osobie, która ich ratuje, najgorsze cechy, co chwilę go oskarżają, szkalują. Dopiero po czasie zaczyna do nich docierać, że gdyby nie on …

To nie jest łatwe kino, nie ma co się oszukiwać. Temat jest piekielnie trudny. Ale ten film zadziwiająco znakomicie unika wzniosłości i patetyzmu, nie jest natomiast pozbawiony seksu i humoru, co wydaje się w tych okolicznościach prawie niemożliwe. Nadaje jednak całości autentyczności, bo ludzie żyją, nawet jeśli spędzają 14 miesięcy w brudnych, zaszczurzonych kanałach Lwowa.

Więckiewicz genialny, o nim powiedziano już prawie wszystko. Ale tam jest ten świetny drugi plan. Przede wszystkim Kinga Preis, Agnieszka Grochowska, ale też dawno nie widziany Marcin Bosak. 

Historia jest prawdziwa. Opisana w książce “Dziewczynka w zielonym sweterku” przez Krystynę Chiger, małoletnią bohaterkę filmu „W ciemności”. Informacja o tym i kilku jeszcze innych faktach pojawia się w końcowych napisach filmu i najnormalniej w świecie wzrusza. Znakomite kino.

W skali od 1 do 10 daję 9