Kultura
Skomentuj

Wątpliwość („Doubt”)

Mam mnóstwo zaległych filmów do opisania po ostatnich 2 tygodniach, które w większości spędziłam w kinie. Dziś pora na „Wątpliwość” – jeden z filmów Oscarowych. Dostał kilka nominacji, najważniejszą – za główną rolę kobiecą dla Meryl Streep, dwie dla kobiecych ról drugoplanowych – Violi Davis i Amy Adams, no i za drugoplanową męską dla Philipa Seymoura Hoffmana.

I faktycznie, pod względem aktorskim ten film jest genialny. Pojedynek księdza i zakonnicy przekłada się na pojedynek aktorski Meryl Streep i Philipa Seyomura Hoffmana. Są znakomici. Philipa Seyomura Hoffman po raz kolejny potwierdza, że nie ma takiego filmu, którego nie warto byłoby zobaczyć wyłącznie z jego powodu. Meryl Streep, która chyba znowu wspięła się trochę wyżej niż do tej pory, choć przecież praktycznie co roku jakaś jej rola wyróżnia się na tle innych. Kate Winslet powiedziała odbierając Oscara, że nie może w to uwierzyć, że kandyduje w tej samej kategorii co Meryl Streep. Do tych dwóch ról dołączają jeszcze świetne role drugoplanowe, choć muszę przyznać, że Viola Davis poruszyła mnie znacznie bardziej.

Nieprzypadkowo „Wątpliwość” nagrodzono tyloma nominacjami za role aktorskie. W tym filmie niestety nie ma prawie niczego więcej. Od początku nie potrafił przykuć mojej uwagi, myśli uciekały w inną stronę, co samo w sobie nigdy nie jest dobrą recenzją dla filmu. Historia też dość taka … powiedziałabym … jedna z wielu.

Owszem, temat jest z pewnością ciężki i może być depresyjny, ale przecież dopiero co widziałam „Revolutionary Road”, gdzie temat był równie ciężki, a film pochłonął mnie całkowicie. Nie o to więc chodzi z pewnością. Po prostu akcja rozwija się dość wolno, a klimat jest surowy, ascetyczny, i nie angażuje. W połowie filmu mniej więcej, rzeczy nabierają nieco tempa, ale też nie przesadzają. I nie chodzi tutaj o kameralność filmu, bo „Frost/Nixon”, choć równie kameralny, angażuje całkowicie. Czegoś brakuje.

Zdecydowanie zadziwia zakończenie. I to jest – moim zdaniem – mocniejsza strona filmu. Zastanawiałam się w jego trakcie, jak można skończyć taką historię. Takiego jednak zakończenia nie wymyśliłam. Wiem, że kilka osób było zirytowanych, a nawet rozczarowanych. To jednak tylko oznacza, że zakończenie budzi jakieś emocje. We mnie nie wzbudziło aż tylu. Film natomiast wzbudził we mnie wątpliwości J Być może taki był zamysł.

W skali od 1 do 10 daję 7