Inne, Mokotów, Restauracje
Skomentuj

Boston Port

Pewnie należało się tu wybrać na pierwszą wizytę w lecie. W zimie to miejsce wygląda tak sobie, do tego pozamykane drzwi i włączone grzejniki potęgują „zapach” rybnego baru w całym pomieszczeniu. Szkoda, bo jedzenie jest przepyszne, a ceny bardzo przyzwoite. Zakładam jednak, że potrzebna będzie powtórka tej wizyty.

Zaczynam od Zupy z kalmarów. Odważny wybór jak na zupełnie nieznanego szefa kuchni. Kalmary – jak wiadomo – w Polsce występują głównie w formie zbyt twardych lub zbyt gumowych. Te są przepysznie miękkie. Koszmarne zdjęcie, które widzicie poniżej nie jest w żaden sposób w stanie pomóc Wam wyobrazić sobie świetny smak tej gęstej kalmarowej zupy. Powiem tylko, że dobrze naczosnkowane tosty dodały jej charakteru.

Danie główne musi być rybą – nie ma innej możliwości. Wprawdzie Boston Port oferuje steki, ale ten zapach i nazwa powodują u mnie wyłącznie rybne skojarzenia. Wybieram zatem rybę Plamiak. Kelnerka informuje, że jest to ryba z grupy dorszowatych. Do tego grillowane ziemniaki i zestaw surówek. Przyznaję, że zestaw surówek brzmi nieco jak rzecz rodem z zamierzchłej przeszłości, ale to całkiem dobry zestaw. Plamiak natomiast jest świetny. Pyszna ryba, bardzo mięsista, świetnie zgrillowana, z dodatkiem czosnku i ziół … znakomita.

W kwestii wina Boston Port się nie sprawdził, atmosfera też nie sprzyjała długiemu biesiadowaniu, dalszą część wieczoru spędzamy więc kilkaset metrów dalej – w Portucale, gdzie wybór win zachwyca, a sala pełna jest zadowolonych gości. Tak, czy siak Boston Port w kategorii rybnego baru na szybki obiad lub kolację daje sobie dobrze radę. Wrócę tu w lecie.

Boston Port, ul. Okolska 2, Warszawa