Piszę ten tekst z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony, jestem całkowicie przekonana, że na Miejsce Roku Frobloga wybrałam to, które na to w pełni zasługuje. Zrobiło niezłą rewolucję na warszawskim rynku gastronomicznym. Już dawno tak bardzo nie wiało nowym. Czuło się lekkość i nowoczesność. Jednak tego miejsca już nie ma. To znaczy jest lokal, ale miejsca już nie ma. Było bowiem pop upem.
I tak oto wszystko już wiadomo. Miejsce Roku Frobloga to Pop Up Ferment. Gratulacje dla Krzysztofa Rabka i Daniela Pawełka! To była świetna współpraca i znakomity pomysł. Jak się okazuje ideę pop upu podchwyciło kilku innych szefów, zapewne jeszcze wiele pop upów przed nami.
Choć Pop Up Ferment istniał tylko kilka tygodni, zdążyłam ich odwiedzić sześć czy siedem razy. Było to jednocześnie jedno z najczęściej odwiedzanych przeze mnie miejsc w zeszłym roku. Przyciągnęłam tam bodajże wszystkich moich znajomych. Nie mogłam się najeść tym jedzeniem.
Dlaczego wybrałam Pop Up Ferment na Miejsce Roku Frobloga?
Pop Up Ferment uważam za wyjątkowe zjawisko z wielu powodów. Tymczasowości, nowość, gościnnie gotujący inni szefowie, świetna obsługa i wine pairing. Przede wszystkim jednak wyróżniam to miejsce ze względu na rodzaj proponowanej tu kuchni. To kuchnia bez nadmiernego eksponowania ego szefa kuchni. Nastawiona na zadowolenie gościa, a nie na imponowanie technikami i gadżetami. Napisałam o niej kiedyś, że to gotowanie bez pudru, czyli bez makijażu, serwowana w czasach, gdy warszawska gastronomia maluje się raczej mocno, często w stylu „na blacharę”. Sypie te pudry bezrefleksyjnie do wszystkiego, dodaje ziemie jadalne, piany, dymy, kamienie, kawiory, całokształt przewagi formy nad treścią. Czasami mam wrażenie, że gdyby warszawska gastronomia była kobietą, byłaby Dodą. I za to właśnie cenię Pop Up Ferment najbardziej. Pokazał jak może to wyglądać z klasą.
Możecie uznać, że to chory pomysł nagradzać miejsce nieistniejące. Oczywiście istnieje świetny Rozbrat 20 (lokalizacja tymczasowego Pop Up Ferment) z nowym, bardzo dobrym szefem kuchni Bartkiem Szymczakiem. Do tego miejsca zresztą wrócę z przyjemnością i z pewnością poddam swojej ocenie. Ale to już zupełnie inny rodzaj miejsca, inna idea, inny pomysł i inna też całkowicie kuchnia. Przyznaję tę nagrodę, bo chciałabym, by było więcej tak bezpretensjonalnych miejsc jak Ferment.
I ostatnie zdanie, a właściwie zaczepka kierowana do szefa kuchni. Krzysztof, błagam, skończ robić te ciastka i zacznij nam znowu gotować. Naprawdę, enough is enough. 🙂
Zapraszam na fanpage, Twitter i Instagram Frobloga. Zachęcam też do prenumerowania newslettera Frobloga. Co tydzień w piątek wysyłam podsumowanie moich relacji. Wystarczy podać swój adres e-mailowy tutaj: