Wpisy otagowane: polskie kino

Wenecja

Kolskiego się lubi albo nie. Nie znam nikogo, komu jego twórczość byłaby obojętna. Zwykle ma albo wielkich zwolenników albo wielkich przeciwników. Wenecja idealnie wpisuje się w jego klasyczny styl, z tą tylko różnicą, że traktuje o wojnie. Z zasady nie oglądam filmów o wojnie, chronicznie nienawidzę tego typu dzieł, nie mogę się przemóc, przy scenach wojennych albo odwracam wzrok albo w ogóle wychodzę. Z tego powodu nie widziałam kilku naprawdę wybitnych – w opinii krytyków i zaufanych znajomych – filmów. Trudno. Ale właśnie dlatego, szczególnie doceniam pokazywanie tematu wojennego w sposób taki, jak u Kolskiego. Poetyka. To jest chyba słowo-hasło do całej twórczości tego reżysera. Wszystko jest opowiedziane w jakichś niesamowitych okolicznościach, bohaterowie dostają prawo do swoich małych lub dużych dziwactw, nabierają praktycznie niemożliwych cech. Można byłoby zapytać – czy i gdzie ludzie się tak zachowują w rzeczywistości? Ale czy na pewno o tym wiemy, jak kto się zachowuje i kiedy? A nawet jeśli nie, to kto powiedział, że film ma odzwierciedlać rzeczywistość? U Kolskiego bywa różnie. Film opowiada historię młodego chłopca, który marzy o …

Dom zły

Błoto. Egzystencjalne, moralne, estetyczne i fizyczne. Ohyda. Pod każdym względem. Wóda. Lejąca się na prawo i lewo, piją wszyscy. Zło. Wszechobecne. Negatywne postaci. Wszystkie. W tak przerażającym i depresyjnym klimacie postanowił nakręcić swój nowy film Wojciech Smarzowski. Trzeba dodać, że film bardzo dobry. Wciągający, interesujący, ze świetnymi rolami aktorskimi i intrygującą fabułą. Gdzieś w Polsce, na szczęście daleko, kiedyś, na szczęście już dość dawno temu, a konkretnie w PRLu. Trzeba przyznać, że dbałość o szczegóły robi wrażenie. Z wielką starannością dobrano lamperie, kuchnie, telewizory, ubrania i mnóstwo innych rekwizytów epoki. Samochody i fryzury dodają spójności całości. Patrząc na to wszystko czujemy się tak, jakbyśmy się przenieśli o 30 lat wstecz. Do tego role – świetni Dziędziel, Topa i Jakubik, jak zwykle doskonały Więckiewicz i absolutnie wybitna Preis. Sądzę, że dla Topy, który szerszej publice był do tej pory znany głównie ze Złotopolskich, ta rola może być przełomowa. Oby, bo zdecydowanie zasługuje na zainteresowanie. Mam bardzo ambiwalentny stosunek do tego filmu. Już po zwiastunie wiedziałam, że nie będzie się go dobrze i miło oglądało. Cały ten …

Rewers

Dobry film. Po prostu dobre polskie kino. I tak dawno nie widziałam takiego w kinie, że to aż niewiarygodne. W tym filmie wszystko jest na najwyższym poziomie. Świetni aktorzy. Duet Janda – Polony to absolutne mistrzostwo świata, ale nie tylko one. Dorociński po prostu wybitny. Pewny siebie jak amerykański amant. O manierach, gestach i ruchach „Buntownika z wyboru”. Niezwykły. No i wreszcie sama Agata Buzek. Znakomicie stawiająca czoło pierwszoplanowej roli. Świetne jest poczucie humoru. Takie, które sugeruje, że kiedy reżyser wyznaje „wierzę w inteligencję widzów”, naprawdę w nią wierzy. Muzyka z kategorii wybitnych. Znakomicie współgra z obrazem, z klimatem zarówno lat 50tych jak i współczesnym. Autorstwa Włodzimierza Pawlika. Po prostu mnóstwo dobrego jazzu. No i klimat. Lekko śmieszny, lekko przerażający. Trochę komedia, trochę kryminał. Znakomite połączenie. Do tego jeszcze świetnie oddana rzeczywistość lat 50tych. Po prostu spójna całość. Brawa za ten film dla Borysa Lankosza. Całość jest na najwyższym poziomie i faktycznie niczym nie ustępuje zagranicznym produkcjom. Niestety obawiam się, że kontekst nie będzie zrozumiany międzynarodowo, to w końcu nasza, bardzo polska historia, bardzo trudna …

Wojna polsko-ruska

Nigdy nie przeczytałam książki Doroty Masłowskiej – przyznam na starcie. Zastopowało mnie po jakiejś drugiej stronie, nie mogłam przebrnąć dalej. Na film pewnie też bym nie poszła, gdyby nie ogólnie towarzyszące tej premierze zainteresowanie oraz coś, co ostatnio coraz częściej daje mi się we znaki – tzw. kronikarski obowiązek. Niestety wskutek tego odczucia oglądam coraz więcej filmów, których nie ma sensu oglądać. Co mogę powiedzieć o Wojnie polsko-ruskiej? „Widziałam, ale nie zrozumiałam.” Jest to oczywiście popisowa rola Szyca. I tyle. Poza nią? Mnóstwo przekleństw, mnóstwo ćpania i pijanych zwidów. Mnóstwo seplenienia i ohydnej rzeczywistości, a właściwie nierzeczywistości. I jedno ogólne pytanie – o co chodzi? Może ktoś znajdzie w sobie siłę i wyjaśni mi, o co chodziło w tym filmie, będę wdzięczna za oświecenie. Tymczasem uważam, że narażono mnie na całe mnóstwo niczym nieuzasadnionych wulgaryzmów i ohydnych scen. I moje wewnętrzne poczucie estetyki każe mi takiego kina nie oglądać. Męczyłam się przez dwie godziny w nadziei, że na końcu się wyjaśni. Lepiej było wyjść z kina. Choć zrobiłam to dopiero dwa razy w życiu, mam …

Ile waży koń trojański

Pierwszym i – od razu dodam – najlepszym filmem tegorocznego mojego Sylwestra była najnowsza komedia Juliusza Machulskiego „Ile waży koń trojański”. Rzecz o powrocie w nieznośne lata 80te, ale bez politykowania, chodzi wyłącznie o szok związany z „drobiazgami” tamtych czasów utrudniającymi życie. Byłby to świetny film, gdyby nie miał być komedią. Bo chociaż uśmiechnęłam się naprawdę szczerze kilka razy, a raz nawet wybuchnęłam śmiechem gromkim, to jednak nie spełnione są moje warunki komedii czyli dialogi, przy których płacze się ze śmiechu przez 80% czasu. Poza tym drobiazgiem, film jest naprawdę bardzo przyjemny. Jest świetny Więckiewicz, a kto mnie zna, ten wie, że mam absolutną słabość do tego aktora. Jest bardzo ciekawa aktorka Ilona Ostrowska w roli głównej. Okazało się, że szerszej widowni jest znana z serialu Ranczo. Mnie nie była znana w ogóle, ale ma w sobie coś bardzo ciepłego i totalnie bezpretensjonalnego. No i jest Danuta Szaflarska, która po słynnym powrocie w “Pora umierać”, pozostanie nam w łowach jako babcia idealna. Śmiesznie jest popatrzeć na te wszystkie PRLowskie paradoksy. Już dzisiaj jest nam śmiesznie, …

33 sceny z życia

Scen nie liczyłam. Być może było ich 33. Nie liczyłam, bo trudno się zbierałam. Wyprowadzona z równowagi emocjonalnej. Nie byłam przygotowana na ten film. I tu przestroga dla wszystkich, którzy zachęceni sukcesem filmu, szeroką promocją, a szczególnie zwiastunami, idą obejrzeć zabawne kino, czy w najlepszym przypadku tzw. „czarny humor”. Jest kilka momentów bardzo śmiesznych, to prawda, ale to jest jednak film o umieraniu. I jako taki, śmieszny nie jest w ogóle. Wręcz przeciwnie. To taki film, po którym lepiej się przejść, żeby ochłonąć. Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie twierdzę, że to jest złe kino. Wręcz przeciwnie. To kino wyższych lotów. Bardzo mnie cieszy, że nakręciła to Polka. Równie dobrze mógłby być zrobiony gdziekolwiek w świecie, co dodaje mu wielkiej uniwersalności. Temat jest uniwersalny i ważny dla wszystkich – śmierć bliskich. I jakkolwiek jest on ważny, pokazywany na tysiąc sposobów, analizowany i przerabiany wszerz i poprzek, tak cały czas, bez względu na to jak dobrze o tym słyszeliśmy, kiedy przydarza się nam, nie wiemy jak się zachować. „Nic dwa razy się nie zdarza i nie …

Pora umierać

Obejrzałam piękny film. Film, którego nie można było zrobić w kraju innym niż Polska. Przepiękny, klimatyczny, momentami śmieszny, momentami wzruszający i smutny do bólu. Takie filmy chce się oglądać, dla takich emocji chodzi się do kina. „Pora umierać” to historia starszej kobiety, osamotnionej w swojej starości. Towarzyszy jej tylko wierny pies, a właściwie suka. Ale starsza pani nie rozpacza z tego powodu, nie lamentuje, nie ma pretensji do całego świata, przyjmuje to wszystko z niezwykle charakterystycznym lekkim dystansem i poczuciem humoru. Nie pozwala się traktować w zły sposób, nie czuje się zdana na niczyją łaskę, ma bardzo mocne poczucie własnej dumy i godności, pomimo starości, pomimo bezradności, pomimo obiektywnie trudnej sytuacji.   Ten film opowiada w gruncie rzeczy o bardzo silnej kobiecie, która dużo przeżyła. Jest w jej życiu jedna stała – jej dom. Tej stałej nie daje sobie odebrać, choć znacznie prościej byłoby się ze stratą domu pogodzić. W całej swojej walce pokazuje charakter, jakich mało. „Pora umierać” to film kobiet. Dorota Kędzierzawska – mistrzyni klimatu – nakręciła ten film, a Danuta Szaflarska – mistrzyni …