To jest tekst, którego miało nie być. Miałam nie pisać. Naprawdę. Po prostu poszłyśmy z koleżanką Restauranticą czegoś się napić do Tapas Gastrobar, jak to nam się od czasu do czasu zdarza. Wybrać się gdzieś razem, porzucić aparaty i zamiar pisania, koncentrować się tylko na rozmowie i smaku. Przypadkiem miałam aparat, bo został w torebce. No a potem zaczęłam zamawiać kolejne przekąski i każda prowokowała mnie do wypowiedzi, po prostu każda. Uległam więc tej prowokacji. Piszę.
Piszę, chociaż dopiero co pisałam. No trudno, tak wyszło. Już opisy wnętrza i klimatu sobie podaruję, bo wszystko wiecie. Jeśli nie, to zajrzyjcie tutaj. Zmiana jest jedna – jest już koncesja na alkohol. Mamy więc hiszpańskie piwo i dużo wina, również bardzo przyzwoitego domowego w jeszcze bardziej przyzwoitych cenach. Jest też sporo ludzi, zwłaszcza późnym wieczorem i zwłaszcza narodowości hiszpańskiej. No ale do rzeczy, do jedzenia.
Genialne były Flaki po madrycku (25zł) – pikantne, paprykowe z kawałkami i bardzo mocną nutą chorizo, po prostu fantastyczne. Te nasze polskie są przy nich jakimiś niemrawymi kuzynami. Wzruszyły mnie Bakłażanowe paluszki (14zł), bo to kwintesencja prostoty. Polane były delikatnie – tak prosiłam – miodem gryczanym, z jego charakterystyczną agresywną ostatnią nutą smakową. Świetne danie – jedynie dwa składniki, a ile radości.
Krewetki z czosnkiem i Jamon Iberico (35zł) zamówiłam tylko dlatego, że bardzo mi je polecała pani obsługująca. Zwykle nie zamawiam takich połączeń jak krewetki czy przegrzebki w szynce lub boczku. Zwykle bowiem wędlina przejmuje smak i nie mam już żadnej radości z owoców morza. Tu jednak stał się cud, a może po prostu ktoś to wreszcie dobrze przygotował. Krewetki były smakiem głównym, a Jamon Iberico pokrojona w drobną kosteczkę dodawała tylko charakteru, lekkiej kwaskowatości i słoności. I za to odkrycie jestem Tapas Gastrobarowi ogromnie wdzięczna.
Ostatnio sobie obiecałam, że jeśli tu wrócę, to z pewnością zjem Churros z czekoladą. Wzięłam tylko trzy sztuki i do teraz mam do siebie o to pretensje. Były idealnie. Chrupkie z zewnątrz, miękkie w środku, z pyszną, gęstą czekoladą.
Tapas Gastrobar ma kilkadziesiąt różnych pozycji w menu i coś mi mówi, że te, których jeszcze nie jadłam też by mnie prowokowały do wypowiedzi na swój temat. Umówmy się więc, że przez jakiś czas postaram się to miejsce omijać. W przeciwnym bowiem razie, będziecie mieli zalew opisów Tapas Gastrobaru na Froblogu. Wy jednak nie omijajcie, a gdybyście poczuli nieodpartą chęć wypowiedzenia się na temat, zapraszam w komentarzach.
Tapas Gastrobar, ul. Grzybowska 63, Hotel Hilton, Warszawa, tel. 22 251 13 10
Po więcej zdjęć Tapas Gastrobar, również z poprzedniej wizyty, zapraszam na fanpage, Google+ i Instagram Frobloga. Zachęcam do prenumerowania newslettera Frobloga. Co tydzień w piątek wysyłam podsumowanie moich relacji. Wystarczy podać swój adres e-mailowy tutaj: