Wizyta była celem sprawdzenia. Kiedyś już byliśmy i było świetnie. Porcje wprawdzie były ogromne i nie do przejedzenia, ale wszystko wyśmienite. Nie przyszłoby mi do głowy, że tamta wizyta miała miejsce aż ponad rok temu. Dobrze czasem mieć bloga, żeby takie rzeczy zweryfikować 😉
W charakterze czekadełka dostaliśmy tym razem pieczywo i pastę – podobną do humusu, ale ponoć z grochu i nieco inaczej przyprawioną, bardzo dobrą. Przystawka to wybór ciepłych przekąsek dla dwóch osób. Były nieco zmodyfikowane w stosunku do tych sprzed roku. Rożki z ciasta francuskiego z nadzienie pieczarkowym, oczywiście liście winogron z ryżem, papryka nadziewana serem, kalmary i tzatziki. Solidna porcja, którą naje się każdy. Wszystko bardzo klasyczne greckie i bardzo dobre.
Na danie główne wybrałam Grillowaną polędwiczkę wieprzowa ze słodką musztardą domowej roboty. Polędwiczka w dobrym stanie, lekko różowa, musztarda znakomita. Domowa robota robi różnicę. Mój kolega wybrał grillowaną ośmiornicę i też była świetna.
Jeszcze deser – mus chałwowy. Bardzo dobry, bardzo słodki, ponownie … ogromny. Kolacji towarzyszył argentyński Viognier. Ten wyjątkowo był w rozmiarze takim, jak wszędzie 😉
I teraz mam pytanie – dlaczego jest tak mało podobnych do tego miejsc? Tu wszystko jest bezpretensjonalne, jedzenie proste, greckie, autentyczne. Nastrój świetny, wystrój klasyczny, nikt się nie sili na nic specjalnego, wręcz przeciwnie całość skoncenrtowana jest na prostocie, dobrej jakości, bez żadnych udziwnień. Wszystko w rozsądnych cenach. Gdyby nie to, że Tawerna Patris jest po drugiej stronie Wisły i naprwdę trzeba się tam wybrać specjalnie, pewnie bywałabym tam znacznie częściej. Polecam!
Tawerna Patris, Wał Miedzeszyński 407, Warszawa