Stali czytelnicy Frobloga wiedzą, że na koniec każdego roku wybieram Knajpę Roku Frobloga. Zwykle nominuję trzy miejsca i potem wybieram jedno. Są to miejsca, w których najczęściej bywałam w trakcie roku, co się nierozerwalnie łączy z tym, że najbardziej je lubię. W tym roku zrobimy inaczej. Nominacji nie będzie. Zaraz wyjaśnię dlaczego.
Przez ostatnie lata utrzymywałam jeszcze jedną zasadę – miejsca nominowane w poprzednich latach, nie są brane pod uwagę w latach kolejnych. Z tej zasady niniejszym rezygnuję. Wracałam w tym roku do wielu nowych miejsc, ale również do wielu otwartych w latach poprzednich. Mam swoje ulubione restauracje, na których się nigdy nie zawiodłam. Dlaczego miałabym je eliminować z mojego własnego konkursu, w którym ja i tylko ja podejmuję decyzję? No właśnie nie wiem.
I tak, tegoroczna Knajpa Roku Frobloga jest miejscem, do którego wracam od kiedy powstało. Zabieram tam gości przyjeżdżających do mnie (Polaków i obcokrajowców, przyjaciół i gości biznesowych) i zwykle wychodzą jeszcze bardziej zachwyceni niż ja. W tym roku byłam tam wielokrotnie i uważam, że nie mam tak personalnej relacji z żadnym innym miejscem w Warszawie.
Wszystko jasne? Już wiecie? No to tylko potwierdzam, niniejszym ogłaszam, że moją własną jednogłośną (bo jakżeby inaczej?) decyzją Knajpą Roku 2013 Frobloga zostaje…
Opasły Tom PIW
Za fantastyczne połączenie klimatu małego bistro z dużą sztuką kulinarną. W uzasadnieniu werdyktu dodam, że Agata Wojda, szefowa kuchni, od lat tworzy w Opasłym swoją autorską kuchnię – niesamowite kompozycje, lekko zakręcone, zawsze w oparciu o najlepszej jakości produkty. Robi nawiązania do kuchni polskiej, ale wykorzystuje techniki i dania wielu kuchni europejskich. Jej tegoroczne vitello tonnato jest absolutnym przykładem na to, jak można wykonać twist całkowicie standardowego przedstawiciela kuchni włoskiej. Jej królik to „signature dish”, dzięki któremu ją rozpoznałam (jadłam go lata wcześniej w Absyncie). Jej sałata z bundzem ogłoszona na FB wyrwała mnie z domu w jakiś smutny majowy wieczór i kazała mi gnać do Opasłego. Jej coroczne kompozycje z gęsiny od lat mają swoich fanów, nie tylko we mnie, ale i w wielu innych foodies w Warszawie. Na Św. Marcina miejsca w Opasłym rezerwuje się z duuuużym wyprzedzeniem. Agata poszukuje, uczy się, rozwija i od jakiegoś czasu mam nieodparte wrażenie, że Opasły jest już dla niej za mały, potrzeba jej większej sceny. A ponieważ pewnie prędzej czy później i ona dojdzie do takiego wniosku, spieszę nagradzać, póki mam co. Warto dodać przy tej okazji, że Opasły tworzy stabilny zespół osób. Agnieszka Skrzeczyńska, menadżerka / somelierka oraz kilka innych osób, które znam raczej z twarzy niż z imienia czy nazwiska. Wszyscy robią tam świetną robotę.
Opasły Tom PIW, dziękuję za wszystkie tegoroczne wrażenia kulinarne! Jesteście the best.
O Opasłym pisałam: Gęś 2013, Październik 2012, Maj 2012, Gęś 2011, Kwiecień 2011, Październik 2010, przeprowadzałam także Frozmowę z Agatą Wojdą
No i tak. W tym roku krótko i na temat. A od jutra zapraszam na kolejne opisy wrażeń i relacje zdjęciowe na blogu, fanpage’u, instagramie, Google+ … jak widać przerwę świąteczną wykorzystałam na social media 🙂 Stay tuned wherever you like!