Czasami się zastanawiam, jak to jest możliwe, że w jakichś średnio prezentujących się pawilonach, w otoczeniu kantoru wymiany walut i kebaba, pojawia się komuś pomysł, by otworzyć małe francuskie bistro. Niezbadane są pomysły ludzkie, ale na pewno pomysłodawcy należą się pochwały za wykonanie. Saint Jacques to dosłownie jeden pokoik, na ścianach zdjęcia Paryża, w sumie może z 10 dwuosobowych stolików. Wchodzi się do środka i cały ten absurdalny widok zewnętrzny zanika. Jest wprawdzie nieszczęsny remont Świętokrzyskiej tuż za oknem, ale przestrzeń wewnętrzna, z uroczymi lampkami na stolikach, tworzy bardzo przytulny klimat.