Punkt widzenia
komentarzy 13

Dlaczego restauracje w Warszawie upadają

Dlaczego restauracje w Warszawie upadają

Mam wrażenie, że ten rok jest poważną weryfikacją warszawskiego rynku gastronomicznego. W naszym cyklu ZAMKNIĘCIA na Warsaw Foodie praktycznie co tydzień piszemy o miejscach, które właśnie się zamknęły, a wybieramy tylko najbardziej znane nazwy. Dlaczego restauracje w Warszawie upadają? Oczywiście pod każdym takim tekstem jest mnóstwo komentarzy w stylu „to było do przewidzenia”. Zastanawiam się zatem, czy faktycznie porażki były do przewidzenia?

Przyjrzałam się tym zamknięciom i mam dla inwestorów anty-instrukcje. Jak pokazują przykłady, przepis na plajtę jest stosunkowo prosty, a sporo osób inwestujących w restauracje powiela te same błędy. Może warto im się przyjrzeć.

Dlaczego restauracje w Warszawie upadają?

10 sposobów na szybką plajtę restauracji w Warszawie. Z przykładami z życia wziętymi

  1. Po sukcesach w innym mieście, otwórz w Warszawie (której nie rozumiesz) restaurację większą pod tą samą nazwą. Przeinwestuj. Przykłady: Bagels & Friends, Ramen Girl
  1. Wielokrotnie zmieniaj zdanie, co do idei swojego lokalu/lokali, ostatecznie postanów skupić się na rodzinie albo czymkolwiek innym. Przykłady: Kotakota, Oyster Bar, Ramen Amen
  1. Steki z kangura czy jaja strusie brzmią jak melodia lat 90tych, a w trendzie jest lokalna żywność? Co z tego! Otwórz wypasioną australijską restaurację, z bardzo przeciętnym jedzeniem, za to dość wysokimi cenami. Nie pomoże Ci nawet świetny branding od Lange&Lange. Przykład: Kalaya
  1. Odkup dobrze funkcjonującą osiedlową restaurację z kuchnią, o której nie masz zielonego pojęcia np. bałkańską. Strać stałych klientów. Zorganizuj więc sobie Kuchenną Rewolucję z Magdą Gessler i na oczach telewidzów oblej ostateczny sprawdzian. Przykład: Papalina
  1. Otwórz restaurację w lokalu, który zmieni przeznaczenie / którego właściciel się rozmyśli / w którym zostanie dramatycznie podniesiony czynsz. To prawda, nie zawsze wiadomo, co nas czeka, kluczem (choć faktycznie nie łatwym w realizacji) jest jednak dobrze podpisana umowa. Przykłady: A nuż widelec, Tapage, Baltazar.
  1. Wybierz jedną z piekielnie trudnych lokalizacji (Krucza, Miasteczko Wilanów) i nie dostosuj do niej konceptu. Przykłady: Bistro Osiem i Pół, Il Fornello. Podkreślam element dostosowania pomysłu do miejsca. Na Kruczej z powodzeniem działa np. Kita Koguta, a w Miasteczku Wilanów świetnie sobie radzi nastawiona na rodzinę i dzieci Kuchnia Otwarta.
  1. Zatrudnij sobie „telewizyjnego szefa kuchni” po TopChefie, MasterChefie czy innym Hell’s Kitchen. Zignoruj fakt, że w telewizyjnym show nagradza się osobowość telewizyjną, a nie talent i umiejętność gotowania. Przykłady: Totomato, Plac Barcelona. Nie twierdzę, że TopChefowie w ogóle nie potrafią gotować. Uwielbiam kuchnię Marcina Czubaka, Martina Gimeneza Castro i kilku innych, ale ich główną kwalifikacją nie jest znana twarz, a umiejętności. Warto to sprawdzić zanim wpakujesz się w inwestycję z celebrytą/celebrytką. Naprawdę odbiorcy tych programów nie są Twoją główną grupą docelową.
  1. Stwórz kolejną nijaką restaurację dla wszystkich z „kuchnią międzynarodową”. Umieść w menu sałatkę Caprese, tatar z polędwicy wołowej, krewetki, polędwiczki wieprzowe i koniecznie fondanta czekoladowego. Serwuj wszystko od rana do nocy. Zaczynaj od śniadań, oferuj lunche, kończ dzień menu degustacyjnym i jeszcze dorzuć też koktajle alkoholowe. I tutaj mogłabym podać około 20-30 nazw miejsc z tym, że… ich nie pamiętam. Wy też nie.
  1. Wyskocz z pomysłem burger baru lub sushi baru – dokładnie kilka lat po szczycie zainteresowania tego typu miejscami. Poinformuj mailowo Warsaw Foodie i blogerów restauracyjnych, że istniejesz. Obraź się, że nic o Tobie nie napisali. Znalazłeś winnych swojej porażki. Przykłady? Podobnie jak punkt wyżej.
  1. Zmieniaj szefa kuchni częściej niż rękawiczki. Tu przykłady mam dwa, ale obydwa miejsca jeszcze istnieją. Dopiszę jak tylko się zamkną. Podejrzewam, że do końca roku.

I na koniec na poważnie. Mam pełną świadomość powierzchowności tego, co powyżej. Jednak każdy z powyższych punktów jest po części lub w całości prawdą. Pewnie w większości lokali, które wymieniłam sytuacja była bardziej złożona, ale jednak ludzie robią takie błędy. Bycie restauratorem to trudna sztuka. Naprawdę.

A Wy jak sądzicie? Dlaczego restauracje w Warszawie upadają? Co dodacie do powyższej listy?

*Zdjęcie www.pixabay.com

Standardowo zapraszam na fanpage, Twitter i Instagram Frobloga. Zachęcam też do prenumerowania newslettera Frobloga. Co tydzień w piątek wysyłam podsumowanie moich relacji. Wystarczy podać swój adres e-mailowy tutaj: